Pasażer biegnie w stronę autobusu, zaś kierowca – nie zważając na to – mimo wszystko odjeżdża. Wszyscy to znamy i część z nas najpewniej sama znalazła się w takiej sytuacji, gdy byliśmy już spóźnieni, a pojazd MPK odjechał nam sprzed nosa.
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, od jakiegoś czasu bacznie przygląda się pracy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Wszystko przez taką właśnie sytuację, do której doszło na początku lutego. Kierowca, choć widział biegnącą, spóźnioną pasażerkę, odjechał z przystanku. Nagranie z miejskiego monitoringu opublikowano w sieci. Prezydent Rzeszowa w tej sytuacji broni podróżnych. „Człowiek, który gonił do autobusu, chciał zapłacić 3 zł za przejazd, a wy uciekacie od pieniędzy. Dlaczego tak się dzieje?” – pytał na początku miesiąca.
We wtorek zdarzenie z biegnącym do autobusu pasażerem powtórzyło się. Z tą różnicą, że na ul. Powisłocze w Rzeszowie kierujący autobusem miejskim zaczekał na „spóźnialskiego”. Świadkiem zdarzenia był sam Tadeusz Ferenc, który zdecydował się nagrodzić wyrozumiałego kierowcę premią w wysokości tysiąca złotych.
„Prezydent zauważył, że do stojącego na przystanku autobusu biegnie kobieta. Do przebiegnięcia miała spory dystans. Kierowca nie odjechał z przystanku, zaczekał na tę pasażerkę. Dlatego też prezydent w środę podjął decyzję o tym, by kierowcę MPK Rzeszów nagrodzić” – powiedziała Katarzyna Pawlak z biura prasowego rzeszowskiego Urzędu Miasta.