trasa rowerowa
Zamek w Olsztynie / fot. pixabay.com

Park Krajobrazowy Orlich Gniazd: ruiny zamków i przerażające legendy

RMF FM
woj. Śląskie
8 września 2017
Znajdujący się na granicy województw śląskiego i małopolskiego Park Krajobrazowy Orlich Gniazd to idealne miejsce na wycieczkę rowerową. Wyrusz w trasę szlakiem tamtejszych zamków i poznaj towarzyszące im legendy.

 

Długość trasy: 64 km

Olsztyn

Wycieczkę zaczynamy w Olsztynie – ale nie tym najbardziej znanym, w województwie warmińsko-mazurskim, a liczącym zaledwie niewiele ponad 2 tysiące mieszkańców Olsztynie w województwie śląskim. Dawniej miasto, a dziś wieś Olsztyn jest położoną około 15 kilometrów na południowy wschód od Częstochowy. Znajdują się tam ruiny XIV-wiecznego zamku, z którym wiąże się pewna legenda. Oto historia Maćka z Borkowic, który spiskował przeciwko królowi.

Maćko nie był bynajmniej właścicielem tego pięknego zamku, natomiast był wojewodą poznańskim. Znany jest z tego, że zbuntował się przeciwko samemu Kazimierzowi Wielkiemu. Ale potem się pokajał, król mu darował, lecz kazał sobie złożyć przysięgę wierności. To była bardzo szczególna przysięga, bo po raz pierwszy użyto w niej słowa Rzeczpospolita. A był rok 1359. Maćko z Borkowic złożył tę przysięgę, ale knuć przeciwko królowi nie przestał. Dlatego został skazany na śmierć głodową. Męczył się 40 dni tutaj, w wieży zamku Olsztyn. Podobno duch Maćka błąka się do dzisiaj po olsztyńskich murach. Z tym, że tylko do pierwszej w nocy, bo potem ustępuje miejsca Białej Damie. Może i zdrajca, ale dżentelmen. [Czytaj więcej>>]

 

Mirów i Bobolice

Dwa bliźniacze zamki. Leżą na Szlaku Orlich Gniazd Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Oba zostały wzniesione przez Kazimierza Wielkiego, oba opuszczone popadły w ruinę podczas Potopu Szwedzkiego – Mirów i Bobolice.

O zamkach w Mirowie i w Bobolicach mówiło się, że to zamki bliźniacze, bo mieli je wybudować i zamieszkiwać bracia bliźniacy. Razu pewnego bracia pokłócili się o kobietę i jeden zamordował drugiego. Sprawczyni tego konfliktu, piękna branka przywieziona przez braci z zamorskiej wyprawy, błąka się do dziś w podziemiach budowli, a strzeże jej okropna wiedźma. Tyle mówi bajka. Prawda jest taka, że obydwie twierdze wzniesiono na granicy ówczesnego państwa polskiego, które należało chronić przed najazdami ze strony Śląska. Niestety same poległy w tej walce, bo jeszcze do niedawna zamki należały do najbardziej zniszczonych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Dzisiaj Mirów i Bobolice nie są bliźniacze, bo różnią się wszystkim. A głównie tym, że jeden jest odbudowany a drugi nie. Prywatny właściciel obu zamków na razie zdążył odremontować tylko Bobolice, Mirów musi poczekać.

Mirów

[Więcej zdjęć>>]

 

Bobolice

[Zobacz zdjęcia>>]

 

Ogrodzieniec

Ogrodzieniec to najbardziej okazały ze wszystkich zamków na Szlaku Orlich Gniazd. Stoi bowiem na najwyższym wzniesieniu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Znajduje się w miejscowości Podzamcze, 2 km na wschód od miasteczka Ogrodzieniec.

Ogrodzieńcem władali niegdyś Bonerowie – bogata krakowska rodzina kupców. Na zamku panował wtedy taki przepych, że do dzisiaj krążą o tym legendy. Nam, współczesnym trudno uwierzyć, że kiedyś obiady podawano tu w naczyniach z górskiego kryształu, pito z kubków z orzechów kokosowych ozdobionych złotem, a mahoniowe krzesła obijano srebrem. Dawny właściciel Ogrodzieńca, kasztelan Stanisław Warszycki, podobno nie może się pogodzić, że jego czas minął i wraca nocą na swoje włości pod postacią czarnego psa. Kasztelan jest skądinąd bardzo zapracowany, bo straszy też – jak wieść niesie – w pobliskim Dankowie, tyle, że tam, jako jeździec bez głowy. O tym, kto wraca nocą do Ogrodzieńca możecie się przekonać sami, bo organizowane są tu wakacje z duchami, czyli nocne zwiedzanie zamku. [Więcej zdjęć>>]

 

fot. pixabay.com

Smoleń

Górujący nad miejscowością Smoleń zamek Pilcza powstał prawdopodobnie w połowie XIV wieku. Wybudował go Otton z Pilczy herbu Topór. Była to siedziba rodowa Toporczyków-Pileckich. Budowla składała się ze starszego, zamku górnego z wieżą (stołpem) oraz późniejszego zamku dolnego. Do zamku dolnego wjeżdżało się przez zachowaną do dzisiaj gotycką bramę. Jak większość jurajskich warowni, również zamek Pilcza ucierpiał w czasie Potopu Szwedzkiego i zaczął chylić się ku upadkowi. W XVIII wieku rękę do dewastacji zabytku przyłożyli Austriacy, którzy wykorzystywali kamień z zamku do budowy komory celnej w Smoleniu.

Z zamkiem w Smoleniu wiąże się legenda o tajemniczym zegarze, którego bicie miało być słychać w mieszczącej się nieopodal jaskini. Według różnych podań w noc świętojańską, w Wigilię lub w noc sylwestrową można było usłyszeć tam dwanaście uderzeń zegara. Czyste i miarowe bicie oznaczało dla mieszkańców pomyślny rok, zaś gdy było przytłumione i niepewne – zwiastowało nieszczęście. Zgrzyt zegara zapowiadał natomiast śmierć. W jedne ze świąt starosta zaprosił do zamków tłumy gości, wśród których znalazła się również jego córka z niedawno poślubionym senatorem krakowskim. Tuż przed północą goście udali się do osławionej jaskini, mając nadzieję, że usłyszą melodię zapowiadającą dobry rok. Zamiast tego pomiędzy ścianami jaskini wybrzmiał przerażający zgrzyt. Przepowiednia sprawdziła się – niedługo później do zamku starosty dotarła wieść o zarazie, która zabrała na tamten świat jego córkę, zięcia i nowo narodzonego wnuczka. Zrozpaczony starosta kazał wówczas zamurować wejście do jaskini, aby nikt już nie usłyszał nigdy bicia zegara. [Czytaj więcej>>]

 

fot. pixabay.com

Reklama