fot. Bartosz Sroczyński / RMF FM

Pabianice - śmierć w miodzie

RMF FM
woj. Łódzkie
29 stycznia 2018
Zapadająca w pamięci historia dotyczy pabianickiego Kościoła pod wezwaniem świętego Mateusza i świętego Wawrzyńca. We wnętrzu, w prawym ramieniu transeptu, stoi nagrobek z płaskorzeźbą. Zgodnie z artystycznymi nurtami renesansu przedstawia wspartą na łokciu śpiącą dziewczynkę.

To Ania Sułowska, córka pabianickiego zarządcy, zmarła w 1613 roku. Przyczyną jej śmierci był tragiczny wypadek. Według legend, dziecko utopiło się w miodzie. Charakterystyczna jest treść epitafium napisanego po śmierci dziecka. To pisany staropolszczyzną wiersz zaczynający się od słów: "Wdziecznej rozkosznej wielce wszystkiem ukochanej dziecinie...".

Na legendę wpłynął kolor nagrobka, który stworzony jest z czerwonego marmuru i ma miodową barwę.

Dzięki tej historii powstał unikatowy na skalę europejską nagrobek, który jest w kościele w Pabianicach. Sama Ania Sułowska, czyli dziewczynka o której krążą legendy dotyczące miodu, była córką Krzysztofa Sułowskiego, dawnego zarządcy ziem. Nagrobkiem zainteresowała się kilka lat temu jedna z badaczek brytyjskich z uniwersytetu w Sussex, dzięki temu dowiedzieliśmy się, dlaczego ten nagrobek znajdujący się w renesansowym kościele w Pabianicach jest tak niezwykły - mówi Aneta Adamczyk z Muzeum Miasta Pabianic.

Mamy tu nawiązania do "Trenów" Jana Kochanowskiego, które powstały w 1580 roku. Ania zmarła kilkadziesiąt lat później, epitafium jej poświęcone jest odwzorowaniem właśnie trenów Kochanowskiego - dodaje Aneta Adamczyk.

Tagi: legendahistoriamiód

Reklama