Freski z wieży w Siedlęcinie / Fot. Sławomir Kowalewski, RMF FM

Wieża Rycerska w Siedlęcinie - Lancelot, Madonna z Dzieciątkiem czy św. Krzysztof?

RMF FM
Wyjeżdżając z Jeleniej Góry, jadąc drogą numer 3, a potem skręcając w ul. Grunwaldzką po 4 km dojedziecie do Siedlęcina. Znajdziecie tam Wieżę Rycerską z połowy XIV wieku.

W zabytku, na drugim piętrze na ścianach widnieją zagadkowe malowidła np. wizerunki średniowiecznych kobiet, które przemalowano robiąc z nich cysterskich mnichów, Madonnę z Dzieciątkiem, która oglądana w podczerwieni okazuje się zamaskowanym Św. Krzysztofem.

Jest tu podobno ukryty średniowieczny skarb. Freski układają się w opowieść o dziejach legendarnego rycerza Lancelota, sługi Króla Artura. Na malowidłach Lancelot obejmuje ramieniem piękną Ginewrę, żonę Króla Artura, trzymają ją też za lewą rękę, to symbol nieprawego związku, czyli po prostu dowód zdrady. A kilka metrów dalej, Lancelot dotyka ręką chorego wojownika. To znak uzdrowienia, tylko dlaczego rycerz ma aż 3 nogi i jest zupełnie nieproporcjonalny.

Skąd w małej polskiej wsi, tysiące kilometrów od Wysp Brytyjskich, mogły wziąć się opowieści o Lancelocie, królu Arturze, zamku Camelot i Rycerzach Okrągłego Stołu!? I to siedemset lat temu?

Wielbiciele zagadek mają w Siedlęcinie pole do popisu, tym bardziej, że to jedyne na świecie zachowane freski z legendą Sir Lancelota z Jeziora. A może prawda o tych freskach jest specjalnie zagmatwana, w końcu, kiedy tajemnica zostaje rozwikłana nie skłania już do myślenia.

 

Reklama