Legenda o górze Ślęża

RMF FM
Góra Ślęża leży 34 km na południowy zachód od Wrocławia. Ma 718 m n.p.m. wysokości i jeżeli wierzyć legendom mieści się pod nią brama do piekieł.

Niegdyś w okolicach dzisiejszej Sobótki znajdowało się podobno wejście do piekieł. Diabły, które z niego wychodziły, piekliły się ogromnie, że ludziom na Śląsku się powodzi. Postanowiły więc, że zasypią kamieniami całą krainę i w miejscu żyznych ziem, pięknych pół i łąk usypią niedostępne góry. Prace miały się zakończyć w Noc Świętojańską. Zabrały się, więc diabły do pracy.

Ciosały kamienie, ale i zabawiały się przy tym ustawiając dla żartu, stosy z chybotliwych kamieni. Tak powstały Sudety. Dni ubywało a czarcie siły topniały. Diabły, więc usypywały góry w pośpiechu i byle jak. Wzgórza Łomnickie postawiły w poprzek Karkonoszy, a blisko Wrocławia zdążyły tylko usypać kamienne kopce. Wtedy nadeszła noc świętojańska. Prace nie zostały ukończone. A w dodatku czarcie stado zaatakowały hufce aniołów. Rozgorzała zacięta walka. 

Bronią obu stron były wielkie bloki skalne. Były jednak tak ciężkie, że nie dolatywały do celu. Z nich powstała nowa góra. Wtedy anioły zniknęły a diabły zaczęły świętować zwycięstwo. Jednak, gdy chciały wrócić do piekieł, okazało się, że ich wejście jest zasypane. Lucyfer ze złości, zaczął miotać głazy. Tak powstały wzgórza Stolna i Wieżyca. Potem tupnął kopytem, ziemia się przesunęła i powstała przełęcz Tąpadła. Lecz wejścia do piekieł nie odsłonił.

I tak do dziś diabły nie mogąc dostać się piekieł, nasyłają na Ślężę burze i pioruny, mając nadzieję, że kiedyś góra ustąpi i odsłoni piekielne wrota. Lepiej ich nie szukajcie podczas waszych letnich wędrówek po tej górze. Ale zwróćcie uwagę na to, że każde z okolicznych wzgórz jest stąd oddalone o zaledwie, rzut kamieniem.

Reklama