PKS na torach, i to wąskich...

RMF FM
Niespełna godzinę drogi od Warszawy, w powiatowym miasteczku Sochaczew czas się zatrzymał. Zatrzymał się na dworcu, i to dworcu będącym pozostałością po PKS, a jednak obsługującym pojazdy szynowe...

Skrót PKS jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Sochaczewie i okolicy oznaczał coś zupełnie innego, niż w całej reszcie kraju. Zamiast Państwowej Komunikacji Samochodowej była tu bowiem Powiatowa Kolej Sochaczewska. I była to kolej wąskotorowa. O ile zwykły pociąg jeździ po torach o szerokości 143,5 cm, o tyle wąskotorówka kontentuje się szerokością osi zaledwie 75 cm.

Wąskotorówki najczęściej były kolejkami przemysłowymi, służącymi do przewozu cukru, drewna, węgla czy piasku. W niektórych uzdrowiskach działały też koleje wąskotorowe o charakterze rekreacyjno - widowiskowym, także ciągnięte przez zaprzęgi konne. Przed wojną używano ich także do transportu wojskowego, ze względu na stosunkową lekkość i co za tym idzie łatwość w rozkładaniu szyn.

W Sochaczewie jednak regularne kursy kolei wąskotorowych, służących jako środek transportu publicznego trwały aż do lat 80 ubiegłego wieku. Ostatni rozkładowy pociąg odjechał stąd 30 listopada 1984 roku, do Wyszogrodu, o 15:35. I właśnie tu, gdzie je zamknięto, niewiele później powstało Muzeum Kolei Wąskotorowych, jak się okazuje największe w Europie.

Największe w wypadku muzeum tak szczególnego typu kolei nie oznacza jednak wcale, że wielkie. Całą ekspozycję można zwiedzić w kilkanaście minut, spacerując wśród urokliwych lokomotywek miniaturowym peronem. Jest tu jednak kilka eksponatów, na które warto zwrócić uwagę. Choćby PX29 - jeden z ledwo 21 wyprodukowanych w Polsce w latach 1929-1931 wąskotorowych parowozów, który jeszcze w ubiegłym roku prowadził pociągi wycieczkowe, wyruszające z peronu muzeum w środy i soboty.


W muzeum można zobaczyć między innymi motorową drezynę, podarowaną marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu do jazdy po okolicach Hajnówki. Fakt, że przypomina ona trabanta, zrządzeniem losu skrzyżowanego z bryczką konną nie powinien nam przeszkadzać w docenieniu podarunku. Niewykluczone, że marszałek prowadził ten nieskomplikowany przecież pojazd osobiście...

Warto zwrócić też uwagę na stojący obok, nieco przerośnięty tramwaj. To z kolei błękitna salonka gen. Jaruzelskiego, używana przez generałów wojsk Układu Warszawskiego na poligonie w Zielonce, należącym wówczas do Instytutu Uzbrojenia.

Jest tu również zestaw drezyn, znanych bardziej z filmów i kreskówek, od dwuosobowych po Czteroosobowe, działające trochę jak staroświecka pompa strażacka. Fachowo nazywano ten system działania "twoja-moja", co oznaczało naciskanie na dźwignie na przemian, raz przez jedną, raz przez drugą parę podróżujących.


Osobliwe zaś wrażenie robi osadzona na torach (zwykłej szerokości) Warszawa. Samochód produkowany na Żeraniu, którego 100 egzemplarzy przystosowano do podróżowania po torach w charakterze drezyny. Znawcy mówią, że nie była to jednak zwykła drezyna, a pojazd szczególnego przeznaczenia: Warszawami wożono utarg z kas PKP do regionalnych dyrekcji. Ta, stojąca w Sochaczewie pełniła tę rolę w dyrekcji PKP w Rzeszowie.

Eksponaty muzeum znakomicie nadają się do pokazywania dzieciakom. Nie tylko dlatego, że żeby obejrzeć wszystkie nie trzeba spacerować całych kilometrów, jak to jest przy kolei "normalnotorowej", ale i pewnie przez rozmiary staroświeckich lokomotyw i niewielkich wagonów, jakby stworzonych dla dzieci. Świetnie też odpowiadają dorosłym, przed "normalnotorową" lokomotywą czującym głównie respekt. A wąskotorówki budzą raczej sympatię...

Tagi: dworzecautobuskolejmuzeum

Reklama