Chatka Puchatka i wąż eskulapa, czyli Połonina Wetlińska

RMF FM
Jeśli chcecie jechać w Bieszczady i zaznać trochę trudów życia, oczywiście możecie się zatrudnić w jednym z tutejszych tartaków przy wyrębie drzew. Jeżeli jednak niemiłe wam są odciski na dłoniach od siekiery, głowy macie za słabe żeby dotrzymać kroku tutejszym drwalom, a chcecie doświadczyć spartańskiego życia, możecie spędzić parę nocy w Chatce Puchatka.

Może nazwa kojarzy się z czymś miłym i miękkim, ale prawda jest inna. Chatka Puchatka to schronisko na Połoninie Wetlińskiej - bardzo stare, raczej ciasne i bez wygód. Dość powiedzieć, że wodę trzeba sobie przynieść samemu z pobliskiego źródła i jeszcze za nią zapłacić. Podobnie jest z drewnem na opał. Trzeba po nie pójść do lasu. Chatka Puchatka to jednak miejsce kultowe. Najwyżej położone schronisko w Bieszczadach, powstało po II wojnie światowej, jako wojskowy punkt obserwacyjny. Kilka lat później założono tam schronisko turystyczne. Wspinaczka pod górę zajmowała kilkanaście godzin. Nikt nie chciał zająć się tym miejscem. Dlatego z czasem Chatka Puchatka podupadła. Do życia przywrócili ją najpierw harcerze, a potem studenci. Dzisiaj spory kawałek można podjechać szosą, a dojście do schroniska zajmuje godzinę. Może półtorej. Te dodatkowe pół godziny to na przepychanie się w tłumie, bo szlak jest bardzo popularny, jak zakopiańskie Krupówki. Tylko misia nie ma. Nie tylko tego z Krupówek. Puchatka też nie ma. Uwierzcie, że długo szukałam. Im bardziej zaglądałam do środka, tym bardziej misia tam nie było.       

Co to jest połonina? Połonina to po prostu trawy, które porastają w Polsce, głównie Bieszczady. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od słowa płonina, które oznacza miejsce płone - według dawnej polszczyzny - puste i nieużyteczne. Dla wielu zakochanych w Bieszczadach, połonina jest równoznaczna ze słowem piękny. Zresztą powiem szczerze, że wielu wyszukanych przymiotników trzeba użyć, aby opisać np. najsłynniejsze bieszczadzkie połoniny - wetlińską i caryńską. Oprócz pięknych widoków znajdziecie tu rzadkie gatunki roślin i zwierząt. Takich choćby jak wąż Eskulapa, który mimo, że żyje w lesie, lubi się wygrzewać na nasłonecznionych stokach. Wąż Eskulapa to ten sam, którego wizerunek mijamy każdego dnia, przechodząc koło dowolnej apteki. W naturze wąż ma dwa metry długości, żywi się kręgowcami i nie napada na ludzi. Od starożytności jest kojarzony z niejakim Eskulapem, greckim półbogiem, który zyskał dar uzdrawiania. To wąż wskazał Eskulapowi ziele, które miało uleczyć syna króla Krety, Minosa. Od tej chwili wąż Eskulapa jest symbolem medycyny. Co za paradoks! Symbolem służby zdrowia jest wymierający gatunek! Dobrze by było, żeby dla węża Eskulapa nastały kiedyś lepsze czasy - jeszcze lepiej byłoby dożyć lepszych czasów polskiej służby zdrowia.

 

Reklama