Żyrardów

„Czerwone Miasto” na Mazowszu – to Żyrardów. Swój przydomek zawdzięcza budynkom z czerwonych cegieł. Na dodatek każda taka cegła jest podpisana inicjałami: H&D. Takie cegły powstawały w cegielni żyrardowskich fabrykantów: Karola Hielle i Karola Augusta Dittricha. Do tej pory te cegły są znakiem jakości Żyrardowa, bo miasto przetrwało w niemal nie zmienionej formie. Historia Żyrardowa to także opowieść o pierwszych, odważnych i zdeterminowanych kobietach, które pracowały przy produkcji lnu. Ale nazwę miasto zawdzięcza Francuzowi.

„Żyrardów” nadal brzmi mało polsko i nawet dziś trudno jest ją wymówić. To dlatego, że nazwa pochodzi od nazwiska francuskiego inżyniera – Filipa de Girarda. Ten człowiek wynalazł maszynę do mechanicznego przędzenia lnu, która była rewolucją w procesie produkcji. To dzięki niej Żyrardów stał się znaczącym punktem na włókienniczej mapie Europy. Twórca urządzenia nadzorował powstawanie fabryki lnu i został jej pierwszym dyrektorem technicznym. Wieś, gdzie powstał zakład, czyli Ruda Guzowska, przyjęła nazwę „Żyrardów”, jako wyraz wdzięczności dla de Girarda.

I tu zaczyna się historia „błękitnego Żyrardowa”. To sprawił len, z którego miasto słynęło i ten splendor pozostał do dziś. Błękit bierze się od lnu, który ma kwiaty w kolorze błękitnym. Z rośliny otrzymujemy len – materiał, a żyrardowska fabryka robiła tak znakomite tekstylia, że miała prawo używać zaszczytnego tytułu: „Dostawca Dworu Jego Cesarskiej Mości”. To oznacza, że materiały (powstające w Żyrardowie) były regularnie dostarczane na carski dwór. Poza tym po dziś dzień Żyrardów słynie z lnu i to właśnie tu powstał najdłuższy na świecie – bo liczący ponad kilometr – lniany obrus, który został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.

Niezwykle plastyczny Żyrardów zapisał się także na taśmie celuloidowej. Niedawno, bo pod koniec stycznia swoją premierę miał film: „Strajk Szpularek-Prawdziwa historia”. To właśnie w tej produkcji pokazane są wyjątkowo dzielne kobiety, które jako pierwsze na świecie rozpoczęły strajk masowy. Kobiety nie tylko domagały się lepszych warunków pracy, ale były tak zdeterminowane w swoich dążeniach, że poniosły ofiarę krwi. Zdjęcia były kręcone w autentycznych miejscach, m.in. na terenie XIX-wiecznej osady fabrycznej w Żyrardowie, czy w zabytkowym budynku Resursy, który kiedyś był miejscem kultury i zabawy dla dyrektorów fabryki. Żyrardów grał już Kraków, a ostatnio Gdańsk w filmie Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei”.

atrakcje


Reklama