Zamek w Malborku / Fot. Pixabay.com

Zamek w Malborku

RMF FM
Malbork nazywa się największą kupą cegieł w Europie, ponieważ do budowy twierdzy Krzyżacy zużyli ich miliony sztuk. A wybudowali zamek tuż po przeniesieniu stolicy Zakonu z Wenecji do Malborka w roku 1309. Dlaczego właściwie Krzyżacy przenieśli stolicę z ciepłego południa na zimną północ?

Członków Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, jak brzmi pełna nazwa Zakonu Krzyżackiego, do ucieczki na północ skłonił strach! Po prostu bali się prześladowań takich, jak w przypadku Templariuszy.

Zamek w Malborku nigdy nie został przez Polaków zdobyty. Co prawda Władysław Jagiełło próbował to zrobić, bo rozgrzany zwycięstwem po bitwie pod Grunwaldem, ruszył na Malbork, ale delikatnie mówiąc - odbił się od ściany. Zadbał o to Wielki Mistrz Zakonu Henryk von Plauen. Musiało minąć parę lat, zanim Malbork został po prostu kupiony. Za 190 tysięcy florenów przez Kazimierza Jagiellończyka, syna Jagiełły. Sprzedał go dowódca krzyżackich najemników Ulryk Czerwonka, który miał zamek w zastawie, bo zakon zalegał mu z wypłatą żołdu. Krótko mówiąc kupiliśmy Malbork za długi - i w dodatku na raty. Od tej pory, aż do 1772 roku był siedzibą polskich królów. Dzisiaj na stałe mieszkają tu ponoć tylko nietoperze. I duchy oczywiście. Głównie tych rycerzy bądź gości, którzy się zakonowi nie spodobali i zostali zgładzeni.

Ciekawostką z pewnością są  wykusze w murze u podnóża zamku, które były kiedyś ni mniej, ni więcej, tylko toaletą. Pójście do toalety w Malborku było loterią. A nawet ruletką, przy czym gra toczyła się o życie. Dla tych którzy popadli w niełaskę, toaleta okazywała się pułapką. Pod nieszczęsnym delikwentem otwierała się zapadnia.



Zresztą życie w zamku wcale nie należało do najłatwiejszych, bowiem wiązało się ze ścisłym przestrzeganiem surowych reguł. Trzy przestępstwa bezwarunkowo karano śmiercią: tchórzostwo w obliczu wroga, przejście na stronę niewiernych i kontakty homoseksualne. W czasach średniowiecza parady równości, jak widać, nie były popularne.

Jednak rycerz-zakonnik nie mógł żyć tylko wojną, modlitwą i pracą. Rozrywką były polowania i uczty. Dużo się wtedy piło piwa, które rycerze bardzo lubili. Właściwie piwo pito codziennie, i robili to wszyscy: od chłopów, do możnych, bo jak już wspominałam, picie skażonej wody byłoby raczej aktem odwagi.

Kobiety nie miały prawa przebywać w malborskim zamku. Reguła zakonu krzyżackiego nakazywała unikania niewiast. Rycerze zakonni podczas przywitań i pożegnań nie mogli nawet objąć swych matek czy sióstr. Zabraniano im także samotnych rozmów z kobietami. Złamanie reguły zakonnej karano różnie. Można było zostać skazanym na rok spania w pomieszczeniu ze służbą - niewyobrażalne upokorzenie. Noszenia odzieży bez dystynkcji - bez wątpienia policzek! Żywienie trzy dni w tygodniu chlebem i wodą - to już mogło zabić! Szczególnie woda, która nie należała do najczystszych.

Jedynym miejscem, do którego wyjątkowo dostęp miały kobiety była kuchnia. Papież pozwolił zatrudnić na zamku malborskim kobietę do kuchni, ale postawił warunek - musiała mieć co najmniej 60 lat. Co zrobili Krzyżacy? Podobno zatrudnili 3 kobiety, każda po lat 20. Przewodnicy twierdzą, że to żart. Może i żart, ale kiedy coś się powtarza od 700 lat, to w końcu staje się prawdą. Ja w każdym razie jestem skłonna wierzyć w tę historię.

Spacer po malborskim zamku to nie jest bułka z masłem, bo zwiedzanie trwa co najmniej 4 godziny.

 

Reklama