Białystok - Pałac Branickich

RMF FM
"Czysty, biały stok. Można by nad nim zbudować dwór myśliwski albo i wieś założyć". "Stok" to dawne określenie strumienia a zgodnie z legendą słowa te wypowiedział w 1320 roku książę litewski Giedymin, kiedy polował w puszczy na tura. Tak się zaczęła historia Białegostoku.

Będąc w tym mieście warto zobaczyć słynny pałac Branickich. Barokową rezydencję, która w XVIII w. z trudem znajdowała równą sobie w całej Rzeczypospolitej. Pałac jest chlubą i symbolem Białegostoku. Nie tylko ze względu na zabytkowe wnętrza, ale i na wyjątkowe ogrody. Choćby ogród francuski. Nic dziwnego, że pałac, jest zwany Wersalem Podlasia. Był on dawną siedziba rodu Branickich. Mieszkała tu Izabela Poniatowska wraz ze swoim mężem Janem Klemensem Branickim.

Urnę z sercem hetmana znajdziecie w starym kościele farnym w Białymstoku. Przy okazji warto wpomnieć o ostatnim z Branickich w linii męskiej, hrabim Adamie Branickim. Wyjątkowa postać.

Podczas II wojny światowej kilkukrotnie aresztowało go Gestapo, potem NKWD. Razem z rodziną trafił do Moskwy, na Łubiankę. Przesłuchiwał go wówczas sam Ławrientij Beria. Następnie trafił do łagru w Krasnogorsku, z którego wyszedł na wolność w 1947 roku i ponownie został zatrzymany. Tym razem przez UB. W końcu zmarł w więzieniu. Ale kiedy żył był prawdziwym bohaterem.

Podczas okupacji sprzedawał swoją ziemię a zyski przekazywał walczącym w podziemiu. Przechowywał broń i pomagał w szmuglowaniu nielegalnej prasy. Co ciekawe, używał do tego swojego powozu, na którego drzwiach znajdowały się w żaden sposób, niezakamuflowane herby rodowe.

I z tą karetą związana jest ciekawa historia. Otóż pewnego dnia, kiedy powóz wiózł broń oraz rannych akowców, zatrzymał go niemiecki patrol. Sytuacja wydawała się beznadziejna, ale uratowała ją żona Branickiego, Beata. Wyszła z powozu i zaczęła sztorcować Niemców od góry do dołu. Krzyczała: "Czy wiecie, kogo zatrzymujecie?!". Niemcy zbaranieli, stanęli na baczność, zasalutowali i przypuścili powóz. Szlachectwo to faktycznie kwestia urodzenia. Ale szlachetność to już wyłącznie kwestia odwagi. I czynów. 

 

Reklama