Ile warta jest dusza - czyli klasztor starowierców w Wojnowie

RMF FM

Sześć kilometrów na południe od mazurskiej wsi Ukta znajduje się malowniczy klasztor starowierców z XIX wieku. Obok klasztoru mały cmentarzyk, a pośrodku dziedzińca świątynia. W przedsionku widzę stare zdjęcia z przedwojennego Wojnowa, a w nawie głównej oczywiście ikony. Kim są starowiercy?

To ni mniej, ni więcej, tylko prawosławni heretycy. Na Mazurach mieszkają mniej więcej od 200 lat. Nie byłoby ich na świecie, gdyby w 1653 roku patriarcha Nikon nie zabrał się za reformowanie Cerkwi Prawosławnej. Postanowił ujednolicić liturgię, nakazał też m.in., aby znak krzyża czyniono trzema, a nie jak dotąd dwoma palcami, zmienił pisownię imienia Jezus i wprowadził do cerkwi śpiew polifoniczny. Nie wszystkim wiernym się to spodobało. Część z nich, na czele z duchowym przywódcą Awwakumem Pietrowiczem uznała to za herezję, zwiastującą rychły koniec świata. To z kolei nie spodobało się Nikonowi, który nakazał zesłać Pietrowicza na Syberię i spalić go tam żywcem. Starowiercy jednak przetrwali, choć w późniejszych latach podzielili się na wiele mniejszych odłamów i sekt. Wszyscy starowiercy są jednak zgodni co do jednego: oficjalną Cerkwią Prawosławną rządzi antychryst. Ale przecież ostatecznie, to znaczny na sądzie ostatecznym, okaże się, że i dusza prawosławnego, i starowiercy jest tak samo ważna. A nawet waży tyle samo - czyli jakieś 21 gramów (jak stwierdzili naukowcy).

 

Reklama