Poszukiwacze skarbów wierzyli, że właśnie tam zbójcy ukryli swoje złoto, stąd do tej pory można zauważyć wyryte na skale znaki poszukiwaczy – w tym śmiesznego ludzika z lampą w ręku. Poszukiwacze Polski Niepodległej wierzyli natomiast, że tam właśnie jest wejście do jaskini, w której śpią rycerze spod Giewontu, którzy mają powstać by walczyć o Polskę. Raz w roku kowal, niejaki Fatla miał wchodzić do jaskini i podkuwać rycerskie konie, a wtedy jeden ze zbrojnych budził się i pytał „czy już czas”. Dziś znamy te legendę przede wszystkim dzięki reklamie jednego z piw, ale kiedyś kojarzyła się zupełnie inaczej i nawet rzeźbiarz Juliusz Bełtowski w 1896 wykuł na skale powyżej wejścia do jaskini postać śpiącego rycerza w szyszaku. Rzeźba widoczna jest do dziś, ale prawie nikt jej nie zauważa, a znudzone dzieci z wycieczek szkolnych (najczęściej tych bez przewodników) piorą po rzeźbie kamieniami dla rozrywki.
Ale skąd właściwie nazwa skały „pisana”? A to dzięki temu, że cała pokryta jest autografami kilku pokoleń turystów sprzed lat (dziś już niemal niewidocznymi), między nimi znaleźć tam można autografy znanych ludzi, np. malarza Henryka Siemiradzkiego. Dziś nazwalibyśmy to wandalizmem, ale przeszło sto lat temu, kiedy dziennie w to miejsce docierało nie siedem tysięcy ludzi, a najwyżej kilku, to była zapewne pamiątka tego wyczynu dla kolejnych pokoleń.
Skała była niemym świadkiem wydarzenia, które w przedziwny sposób połączyło dwóch wybitnych zakopiańskich twórców – Stanisława Ignacego Witkiewicza i Karola Szymanowskiego i z pewnością wpłynęło na historię polskiej literatury i sztuki. Pod skałą Pisaną 21 lutego 1914 zastrzeliła się Jadwiga Janczewska, narzeczona Stanisława Ignacego Witkiewicza, a ponoć nieszczęśliwie zakochana w Szymanowskim. Po tym zdarzeniu obaj twórcy opuścili Zakopane i wyruszyli w dalekie podróże, które zaowocowały wieloma utworami. Ot taka zwykła skała, a ile widziała…