Zapora w Solinie, foto. Jacek Skóra RMF FM

Zapora w Solinie

RMF FM
Jeżeli ktoś wyobraża sobie, że taka zapora to po prostu wielki blok betonu, to jest w wielkim błędzie. To w rzeczywistości bardzo skomplikowane urządzenie hydrotechniczne. Do budowy Zapory Solińskiej zużyto około 800 tysięcy metrów sześciennych betonu. Ktoś policzył, że gdyby z tego betonu zbudować mur o szerokości i wysokości jednego metra, sięgałby on od Soliny, aż do Wyspy Wolin, czyli przez całą Polskę! I mielibyśmy Wielki Mur Polski!

Aktualnie Muru nie mamy, ale mamy zaporę w Solinie, która jest najwyższą w Polsce. Zapora ujarzmiła rzekę San i utworzyła sztuczne jezioro o powierzchni ponad dwóch tysięcy hektarów, głębokie miejscami na 60 metrów.

Jakkolwiek przerażająco może to zabrzmieć, ta zapora żyje. Składa się z wielu części, tak zwanych sekcji dylatacyjnych, które się poruszają. Musi tak być, bo przecież beton ma różną objętość, w zależności od temperatury. Mógłby więc zwyczajnie popękać.

Pomiędzy poszczególnymi sekcjami znajdują się gumowe uszczelki, które - podobnie jak w kranach w naszych łazienkach - od czasu do czasu przeciekają. Dlatego potrzebne są specjalne dreny odprowadzające wodę, która dostała się do wnętrza zapory. A w nim mieści się cały labirynt komór, galerii, korytarzy, przepustów, rurociągów, no i oczywiście mnóstwo skomplikowanej aparatury.

Niesamowite wrażenie robi główna turbina ważąca 30 ton. Ale to i tak nic w porównaniu z masą całej zapory, która wynosi około dwóch milionów ton!

Od tych liczb może się zakręcić w głowie. Podobnie jak od widoku ze szczytu zapory. Tym, którzy mają lęk wysokości, zdecydowanie odradzamy spoglądanie stąd w dół. Natomiast ludzie dotknięci manią wielkości powinni obowiązkowo odwiedzić Zaporę Solińską. Tutaj naprawdę można poczuć się malutkim.

Tagi: SolinazaporabetonjeziorołódkarejsżeglowaniepływaniezalewBieszczadySan

Reklama