W pogodny, ciepły dzień nad rzeką Łyną zasiadła na odpoczynek piękna królewna Gustebalda. W pewnym momencie ujrzała złotą rybkę, którą gonił ogromny szczupak. Rzuciła między ryby swój wianek i tak rybkę uratowała przed śmiercią. A ta okazała się córką króla ryb żyjącego w Łynie. Król rozgniewał się i postanowił przegonić z rzeki wszystkie szczupaki. A że przy okazji był mądrym i sprawiedliwym władcą, to podjął też decyzję, aby w podzięce spełnić jedno życzenie Gustebaldy.
- Królu - rzekła dziewczyna - słyszałam, że rozumiesz tajemniczy język wszystkiego, co jest na świecie. Proszę, naucz mnie go!
Tak też się stało, ale Gustebalda - pod groźba zamiany w kamień - nie mogła zdradzić, jak swoje umiejętności posiadła. A od niedźwiedzi i kukułek usłyszała rzecz straszną: że Prusom grozi zagłada, jeśli nie zawrą przymierza z Polakami! Przerażona, podzieliła się tą wiedzą ze swoimi poddanymi. Ale ludzie - jak to ludzie - zażądali dowodu. I królewna, żeby swoje plemię chronić, musiała zdradzić tajemnicę. Legenda mówi, że gdy kończyła opowieść jej nogi zaczęły zamieniać się w czerwony granit.
- Żegnaj ludu mój umiłowany! - to były ostatnie słowa Gustebaldy.
Cóż - historia ta, jak piękna, tak i niewiarygodna się wydaje, choć w Bartoszycach do dziś stoją kamienne baby.