Fot. Kuba Kaługa

Gdańsk - lwiarnia w ogrodzie zoologicznym

RMF FM
woj. Pomorskie
29 stycznia 2018
10 lwów - 5 samców i 5 samic - w bardzo zróżnicowanym wieku. To aktualny skład stada lwów w ogrodzie zoologicznym w Gdańsku. Lwy angolskie można podziwiać w Gdańsku od 2013 roku. Dla zwiedzających zoo dostępne jest pomieszczenie ekspozycyjne i ścieżki wokół ogromnego wybiegu.

My zajrzeliśmy w miejsca, do których zwiedzający nie mogą się dostać. Samo zaplecze lwiarni można porównać do okratowanego labiryntu. "To wszystko kwestia bezpieczeństwa i higieny naszej pracy. Mamy dziesiątki kłódek i na wszystkie musimy zwracać uwagę, mamy szybry, kraty, można powiedzieć labirynty. To jest tylko po to, żebyśmy byli bezpieczni. W razie czego zawsze mamy gdzie się schować, gdzie uciec. Nigdy - odpukać - to się nie przydało i mam nadzieję, że się nie przydarzy. Jesteśmy czujni i szybko reagujemy w danych sytuacjach" - mówi RMF FM Grzegorz Bartosiak, opiekun lwów.

W jednym z okratowanych korytarzy znajduje się specjalne pomieszczenie zabiegowe. Mieści się w przejściu pomiędzy pomieszczeniem ekspozycyjnym, a częścią lwiarni, w której zwierzęta spędzają noce. Trzeba wykazać się refleksem i sprytem, by lew w takiej klatce się znalazł. Trzeba z dwóch stron odciąć mu drogę, przesuwając fragmenty okratowanej ściany. Gdy lew znajdzie się w takiej tymczasowej klatce, można wtedy np. wykonać zabieg lub szczepienie. W przypadku dorosłych osobników taka praca zawsze wykonywana jest pod narkozą. "Bierze się strzykawkę specjalną, której potem używamy, strzelając pistoletem lub karabinem. Do tej strzykawki wprowadzamy to, co akurat trzeba i w takiej ilości w jakiej trzeba dla danego zwierzęcia i strzelamy do tego zwierzęcia. Ta strzykawka sama wprowadza środek usypiający w momencie, kiedy się wbija w mięśnie. Czekamy chwilę, potem wchodzimy do lwa i robimy to, co trzeba" - mówi Mirosław Kalicki, weterynarz, który leczy zwierzęta w tym pomorskim zoo. "Przyznaje, że gdańskie lwy mają wysoką odporność - rzadko chorują i nie mają innych problemów zdrowotnych. Mniejszy wpływ pracownicy mają na naturalne zjawiska. Bywają między nimi jakieś czasem jakieś scysje, utarczki, urazy i podrapania, jakieś ranki. Choć to są sporadyczne przypadki" - mówi Kalicki. Najpoważniejszą sprawą była niedrożność jelit u jednego z lwów. Jak opisuje weterynarz, zwierzę za szybko i zbyt łapczywie jadło i do jelit dostała się kość. Konieczna była operacja.

Lwy w gdańskim zoo jedzą jeden posiłek dziennie. Na takie "królewskie" śniadanie potrzeba nawet 50 kilogramów wołowiny. Z mięs lwy jedzą także królika. Jeden dzień w tygodniu mają profilaktyczną głodówkę. Samo karmienie odbywa się według ściśle określonych zasad. Przeważnie na jedną samicę przypada od 3 do 7 kilogramów mięsa, na samca do 12 kilogramów. Plus kości. Około 50 kilogramów to mięso dla sześciu dorosłych lwów i dla czterech małych lwiątek, które przyszły na świat kilka tygodni temu. Dla maluszków idzie mięso bez kostek. Każdy z lwów dostaje swój przydział. Dziewczyny jedzą osobno, samiec jest oddzielany do jedzenia, z racji tego, że zabrałby po prostu dziewczynom wszystko. Nie podzieliłby się. Jak w naturze, hierarchia rządzi. Samiec alfa je pierwszy, potem dwie czołowe samice, a na końcu ewentualnie reszta - mówi Grzegorz Bartosiak. Co ciekawe, w ciągu dnia lwy mogą podjadać... jajka. To ich przysmak, stosowany w lwiarni jako nagroda lub przynęta, gdy trzeba np. zachęcić lwa do przejścia w konkretne miejsce.

Codziennością w lwiarni jest także potężny ryk Arko - lwa, który jest przywódcą gdańskiego stada. Lew ryczy zawsze po przebudzeniu, czasami także w godzinach przedpołudniowych. My czasami idąc już do pracy słyszymy ryk Arko. Dla nas to już żadne zaskoczenie. Ale nieraz, jak ktoś wchodzi to się łapie za głowę i się dziwi, że to naprawdę jest aż tak głośno. Jak się siedzi w zamkniętym pomieszczeniu z nimi, to jednak się roznosi dość potężnie - mówi Sandra Kaczmarek, opiekunka lwów. Lew angolski ma jeden z najdonośniejszych głosów. Teraz już nie, ale jak wcześniej mieliśmy 3 dorosłe samce i wszystkie ryczały, to nam kubki po prostu spadały ze stołów - opowiada Bartosiak.

Obecnie w gdańskim zoo mieszkają dwa dorosłe samce. Wspomniany trzeci Lolek znalazł nowy dom w innym ogrodzie zoologicznym. W Gdańsku jest jeszcze jego brat Aion. Dziś już odseparowany od stada, bo ma 2,5 roku - dla lwa to wiek nastoletni - Aion gotów jest więc już do walki o przywództwo ze swoim ojcem Arko. A do tego pracownicy zoo nie mogą dopuścić.

Nowego domu prędzej czy później szukać będzie trzeba dla kolejnych lwów. Wśród wspomnianych 4 lwiątek, które niedawno przyszły na świat, są trzy samce. Gdy dorosną także będą musiały zostać odseparowane, a z czasem przejęte przez inne ogrody zoologiczne. 

Reklama