Żuławy Wiślane / Fot. Pixabay.com

Żuławy Wiślane

RMF FM
Żuławy Wiślane to doskonały przykład, że cuda świata znajdziemy w każdej szerokości geograficznej. Pochodząca z XVI wieku sieć irygacyjna, choć nie jest dziełem Egipcjan to jest osiągnięciem porównywalnym do budowy piramid.

Jeśli w drodze z Mazur na Pomorze dostrzeżecie wiatraki to znak, że dotarliście na Żuławy. Drugim charakterystycznym elementem Żuław są terpy, czyli sztucznie usypane wzniesienia, na których stawiano budowle zbyt cenne, żeby zostały zalane: domy, budynki gospodarcze i cmentarze. Terpy sypali Olędrzy.

Tak nazywano przybyszy z Niderlandów, którzy osiedlili się na tych terenach w XVI wieku. I to oni właściwie je ukształtowali. Byli cudotwórcami, jeśli chodzi o osuszanie bagien i regulację rzek. A ziemia na Żuławach była wyjątkowo trudna, duża cześć obszaru leży przecież w permanentnej depresji, czyli poniżej poziomu morza. Olędrom jednak udało się uregulować deltę Wisły, co uważa się za osiągnięcie porównywane do budowy egipskich piramid. Na sieć wodną złożyło się 3 tys. km kanałów oraz 17 tys. km rowów, umocnionych groblami, śluzy, mosty zwodzone i młyny wodne. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że Olędrzy nowinek technicznych nie lubili. Nawet elektryczności nie używali.

Wiosek, gdzie można znaleźć ślady po przybyszach z Niderlandów, jest na Żuławach kilka: Żuławki, Wikrowo, Tropy Elbląskie, Lubieszewo. Leżą dość blisko siebie, w odległości kilku kilometrów, a rozmieszczone są po obu stronach krajowej siódemki: pomiędzy Gdańskiem a Nowym Dworem Gdańskim.

W poszukiwaniu śladów pod dawnych przybyszach z Niderlandów warto odwiedzić wsie Żuławki i Lubieszewo. Niewielu mieszkańców pamięta, że na tych terenach żyli kiedyś Olędrowie. A żyli bardzo skromnie, tworząc zamknięte środowisko. Byli menonitami, czyli chrześcijańskimi protestantami, którzy do zbawienia dążyli pracą. Nie szli do wojska, nie piastowali urzędów, nie składali przysiąg i jak już wspominałam, nie uznawali zdobyczy techniki. Nie korzystali więc z elektryczności, ani potem z samochodów. Sami także szyli ubrania, przy czym nie używali guzików, tylko haftek i nie naszywali kieszeni. Gunter Grass w "Psich latach" cytował napis nad drzwiami jednego z menonickich domów: Kto na haftki się zapina, z Panem Bogiem zawsze trzyma. Kto guziki ma, kieszenie, tego czeka potępienie.

Pruskie represje spowodowały, że menonici opuścili Polskę. Wyjeżdżali m.in. do Stanów Zjednoczonych, gdzie dzisiaj są znani jako amisze. Niemniej, po menonitach pozostały domy, cmentarze, błękitne płytki przywiezione niegdyś z Delf, i coś jeszcze - coś co mieli i oni i my - problemy z wysoką wodą.

 

Reklama