Warszawa - Fortepian Chopina

RMF FM
W Warszawie przy ulicy Nowy Świat 69, gdzie dzisiaj znajduje się Uniwersytet Warszawski, stoi kamienica zwana Pałacem Zamojskich. Tuż przed powstaniem styczniowym należała do rodziny Zamojskich. Mieszkali w niej profesorowie, urzędnicy, a na górnych piętrach niezamożni studenci.

Właśnie w mieszkaniach na górze, tuż przed powstaniem spotykali się polscy konspiratorzy. Pewnego wieczoru obok kamienicy przejeżdżał namiestnik Fiodor Berg, ten sam, który rusyfikował Polskę i stłumił potem powstanie styczniowe. Z czwartego piętra w kierunku jego powozu ktoś wyrzucił dwie butelki z płynem zapalającym. Ktoś inny wystrzelił z garłacza. Berg przeżył, ale dostał szału. Zamojski w tej samej chwili przestał był właścicielem kamienicy, a jego syn został zesłany na Syberię. Sam budynek w przeciągu kilku godzin został doszczętnie splądrowany i zniszczony.

To właśnie wtedy z okna kamienicy żołdacy wyrzucili fortepian Chopina, ten sam, na którym grywał młody Fryderyk, student Szkoły Głównej Muzyki. Jak potem napisał w wierszu Cyprian Kamil Norwid - ideał sięgnął bruku. Wspomnijcie ten moment w historii, kiedy będziecie przechodzić nomem omen Nowym Światem.

Fragment wiersza Cypriana Kamila Norwida "Fortepian Szopena": Oto patrz - Frydryku!... to - Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa - -
- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo -
Owdzie - patrycjalne domy stare,
Jak Pospolita-rzecz,
Bruki placów głuche i szare
I Zygmuntowy w chmurze miecz.

IX
Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą -
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki:
Po sto - po sto - -
- Gmach - zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę -
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane - -
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął - Twój fortepian!

X
Ten!... co Polskę głosił - od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wziętą hymnem zachwytu -
Polskę - przemienionych kołodziejów:
Ten sam - runął - na bruki - z granitu!
I oto - jak zacna myśl człowieka -
Potérany jest gniéwami ludzi;
Lub - jak od wieka
Wieków - wszystko, co zbudzi!
I oto - jak ciało Orfeja -
Tysiąc pasji rozdziera go w części;
A każda wyje: "nie ja!..."
"Nie ja!" - zębami chrzęści -

*
Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: "Ciesz się późny wnuku!...
Jękły głuche kamienie -
Ideał sięgnął bruku - - "

Reklama