Zamek w Mirowie /Marcin Buczek, RMF FM /RMF FM

Zamek Mirów

RMF FM
Dwa bliźniacze zamki. Leżą na Szlaku Orlich Gniazd Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Oba zostały wzniesione przez Kazimierza Wielkiego, oba opuszczone popadły w ruinę podczas Potopu Szwedzkiego - Mirów i Bobolice.

Mirów i Bobolice. Mówiło się, że to zamki bliźniacze, bo mieli je wybudować i zamieszkiwać bracia bliźniacy. Razu pewnego bracia pokłócili się o kobietę i jeden zamordował drugiego. Sprawczyni tego konfliktu, piękna branka przywieziona przez braci z zamorskiej wyprawy, błąka się do dziś w podziemiach budowli, a strzeże jej okropna wiedźma. Tyle mówi bajka. Prawda jest taka, że obydwie twierdze wzniesiono na granicy ówczesnego państwa polskiego, które należało chronić przed najazdami ze strony Śląska. Niestety same poległy w tej walce, bo jeszcze do niedawna zamki należały do najbardziej zniszczonych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Dzisiaj Mirów i Bobolice nie są bliźniacze, bo różnią się wszystkim. A głównie tym, że jeden jest odbudowany a drugi nie. Prywatny właściciel obu zamków na razie zdążył odremontować tylko Bobolice, Mirów musi poczekać. Jeśli więc chcecie się cofnąć w czasy średniowiecza - odwiedźcie odbudowane Bobolice. Jeśli jednak interesuje was teraźniejszość - wybierzcie ruiny Mirowa. Mówiło się, że kiedyś zamki połączył podziemny tunel, którego jednak nigdy nie odnaleziono. Dziś mówi się, że będzie je łączyć kolejka linowa. Oby i to nie okazało się legendą.

Reklama