Rodzinny dramat Kasi Moś. Nie żyje jej dziadek. "Trzy godziny czekał w karetce pod szpitalem"
3 kwietnia 2020, 10:18
Kasia Moś poinformowała o śmierci swojego dziadka. Pogrążona w żałobie reprezentantka Polski na Eurowizji z 2017 roku opisała, jak wyglądały ostatnie dni jego życia. Odniosła się także do sytuacji panującej w służbie zdrowia w związku z koronawirusem.
A post shared by Kasia Moś (@kasiamos_official) on
Nie żyje dziadek Kasi Moś
Kasia Moś, która w 2017 roku reprezentowała Polskę na Eurowizji z utworem „Flashlight”, przekazała za pośrednictwem mediów smutną informację o śmierci jednej z najbliższych jej osób. Piosenkarka opublikowała na Instagramie dwa obszerne wpisy, w których wspomina zmarłego dziadka Stanisława i opisuje ostatnie dni jego życia. Jak ujawniła Moś, jej dziadek został zabrany przez karetkę do szpitala. Tam jednak nie chciano go przyjąć ze względu na obecną sytuację w związku z epidemią koronawirusa. Mężczyzna zmarł 31 marca.
Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły… Pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej – Barbarze Bujarze-Kania. Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten, w związku z panującą sytuacją, nie chciał go przyjąć. Dzwoniła do nas, abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary, jej przemiły głos, pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu – napisała Moś w mediach społecznościowych.
Piosenkarka podziękowała także innym osobom, które opiekowały się jej dziadkiem w ostatnich dniach jego życia.
Ostatnie parę dni było dla nas koszmarem, ale dzięki wam przeżyliśmy to jakoś. Dziękujemy wszystkim lekarzom i pielęgniarkom w Hospicjum Cordis, dziękuję, że dzięki wam dziadek odszedł w spokoju i bez bólu – zaznaczyła.
Kasia Moś żegna zmarłego dziadka
W kolejnym wpisie w mediach społecznościowych Kasia Moś podzieliła się ze swoimi obserwatorami wspomnieniami związanymi ze zmarłym dziadkiem. Udostępniła kilka nagrań z hospicjum, w którym spędzał jesień życia.
Mój szacunek, troska i miłość do świata zwierząt i natury zakiełkował dzięki niemu – podkreśliła piosenkarka.
Nazywaliśmy go „Stanley Serwis”, bo większość rzeczy naprawiał sam, jego 40-letnia, biała dacia wszystko miała na sznurku. Gdy na tylnym siedzeniu pociągnąłeś za rączkę skakanki, to otwierał się bagażnik. Był miłośnikiem pisania urzędowych pism. Pilnowania czy zapłaciliśmy czynsz i straszenia, że dostaniemy nakaz eksmisji, i wylądujemy na hasioku (śmietniku). Był bardzo ciepłym człowiekiem, ale potrafił też pięknie przeklinać, wtedy słowa na k… i s… nie schodziły mu z ust. Opowiadał kawały o górnikach. Interesował się polityką i sportem. Zawsze na przywitanie i pożegnanie całował nas w czółko, więc i ja w poniedziałek po raz ostatni pożegnałam się z nim w ten właśnie sposób. Dziadzio Stasio odszedł 31 marca w Hospicjum Cordis – napisała Kasia Moś.
Maja Hyży kilka tygodni temu urodziła dziecko. Do rodziny wokalistki dołączyła córka, która otrzymała imię Zosia. Teraz szczęśliwa gwiazda opublikowała osobisty kadr przedstawiający moment karmienia piersią. "Czuję się wyjątkowo" - można przeczytać w wypowiedzi dołączonej do zdjęcia.