Billie Eilish zdobywa Oscara za "No time to die". Kto przed nią śpiewał bondowskie hity?

Za nami już 94. gala rozdania Nagród Akademii Filmowej. Tym razem laureatką w kategorii "Najlepsza piosenka" została Billie Eilish ze swoim utworem "No time to die". Nie jest to jednak pierwsza nagrodzona piosenka z filmowej serii o Jamsie Bondzie. Jak wypada na tle wcześniejszych szpiegowskich hitów?

Billie Eilish pierwszą laureatką Oscara urodzoną w XXI wieku!

Znamy już wyniki Oscarów 2022. Wśród laureatów tej prestiżowej nagrody znalazła się młoda, bo zaledwie 20-letnia piosenkarka, Billie Eilish. W wyścigu o najlepszą filmową piosenkę wyprzedziła swoich starszych i utalentowanych kolegów i koleżanki z branży. Wśród nominowanych w tym roku znaleźli się bowiem tacy muzycy, jak: Beyonce („Be Alive” z filmu „King Richard: Zwycięska rodzina”), Reba McEntire („Somehow You Do” z filmu „Four Good Days”), Van Morrison („Down to Joy” z filmu „Belfast”) czy Sebastián Yatra („Dos Oruguitas” z filmu „Nasze magiczne Encanto”).

Billie Eilish dzięki swojej piosence „No Time to Die” z filmu o tym samym tytule, czyli „Nie czas umierać” została pierwszą laureatką Oscara urodzoną po 2000 roku! Utwór ten napisała wspólnie ze swoim starszym bratem, Finneasem O’Connellem. Jeszcze przed oscarową galą Eilish przyznała, że napisanie muzycznego motywu przewodniego dla serii o Jamsie Bondzie było wielkim marzeniem zarówno dla niej, jak i jej brata. Podczas swojej pracy nad piosenką młodzi artyści zasięgnęli też porady u wcześniejszego „bondowskiego” wykonawcy, czyli Sama Smitha.

„No time to die” jako motyw z filmu o Jamsie Bondzie

Chociaż brytyjski wykonawca za swój utwór „Writing’s on the Wall” także wygrał upragnioną nagrodę Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w 2016 roku, to jednak piosenka ta nie jest najlepiej oceniana w zestawieniu wszystkich melodii z serii o Jamsie Bondzie. Uznawana jest za zbyt monotonną, przewidywalną, a nawet lekko depresyjną kompozycję. I chociaż styl Billie Eilish także bywa opisywany jako melancholijny, a nawet mroczny, to jednak młoda piosenkarka stanęła na wysokości zadania i można uznać, że poradziła sobie z tym wyzwaniem dużo lepiej od swojego starszego kolegi.

Laureatka aż 7 nagród Grammy połączyła bowiem to, co najlepsze w „bondowskich” melodiach ze swoim własnym muzycznym stylem i wrażliwością. W ostatnich utworach ze znanej szpiegowskiej serii nietrudno jest się doszukać wspólnego mianownika. Jest nim chociażby jednostajny, rytmiczny akompaniament pianina. Piosenki te zazwyczaj zaczynają się też dosyć niepozornie, spokojnie, aby osiągnąć punkt kulminacji już w pierwszym refrenie. Idealnym tego przykładem jest chociażby „Skyfall” Adele.

Czy pamiętacie te bondowskie hity?

Absolutną rekordzistką, jeśli chodzi o bondowskie muzyczne tematy, jest Shirley Bassey. Ta walijska piosenkarka wykonała bowiem takie hity, jak „Goldfinger” z 1964 roku, „Diamonds Are Forever” z 1971 roku, czy o osiem lat młodszy utwór „Moonraker”. Jej eleganckie, orkiestrowe aranżacje są już dzisiaj istnymi muzycznymi klasykami.

Autorem innej oryginalnej propozycji w latach 70. był Paul McCartney, który wraz z zespołem Wings nagrał „Live and Let Die”, już po rozpadzie The Beatles. Jest to zapewne jedna z najbardziej urozmaiconych kompozycji z tej szpiegowskiej serii, w zupełnie innym klimacie, niż te klasyczne, lub współczesne. W jeszcze odmienny sposób do tematu podeszła Nancy Sinatra, której kompozycja jest niewątpliwie intrygująca, lekko psychodeliczna i często doceniana przez muzycznych krytyków. Jedną z bondowskich piosenkarek była też w 2002 roku sama królowa popu, czyli Madonna, jednak jej "Die Another Day" oceniany jest już raczej nisko, a szkoda, bo jak wiemy ta wokalistka niejednokrotnie lubiła zaskoczyć swoją publiczność.

Zobacz także