Zakazana wyspa we Włoszech. Od lat uchodzi za nawiedzoną

Posłuchaj artykułu Dźwięk wygenerowany automatycznie

Zakazana wyspa we Włoszech. Od lat uchodzi za nawiedzoną, fot. Shutterstock
Włochy to prawdziwa kopalnia wrażeń dla turystów. Każdy region tego kraju może pokazać go z innej perspektywy. Jednak nie każdy zakątek Italii jest dostępny dla zwiedzających. Zakazana wyspa Poveglia ma mroczną i upiorną historię.

Poveglia – włoska wyspa o mrocznej historii

Poveglia to niewielka wyspa położona w pobliżu Wenecji, dokładniej pomiędzy nią a Lidio. Pomimo faktu, że leży tuż obok jednego z najpopularniejszych miejsc na świecie, o Poveglii próżno szukać informacji w jakichkolwiek przewodnikach turystycznych. Nie zastaniemy tam przyjezdnych czy też kursujących na nią łodzi. Nic dziwnego – dziś wyspa ma status zakazanej, władze zabroniły na nią wstępu, a przygód tam szukają jedynie najodważniejsi.

W XVIII wieku Poveglia stała się swoistą izolatką, do której przerzucano ludzi chorych na dżumę. Nadgryzione zębem czasu fortyfikacje pełniły funkcję kostnicy – dziś można znaleźć tam ogromny kamień z wyrytą sentencją „Ne fodias vita functi contagio requiescunt”, czyli „Nie kop, tu spoczywają zmarli, którzy za życia cierpieli na zarazę”. Według różnych i niepotwierdzonych źródeł, na terenie wyspy złożono ciała i prochy około 150 tysięcy osób.

Nawiedzony szpital psychiatryczny

Konstrukcje wzniesione na wyspie w 1922 roku zmieniły swoje przeznaczenie – zaczęły tu trafiać osoby chorujące psychicznie. Niestety po latach na jaw wyszły przerażające fakty. Lekarze przeprowadzali tam mrożące krew w żyłach eksperymenty, którym daleko było do pojęcia leczenia, a znacznie bliżej do tortur. Mówiło się, że jeden z medyków sam postradał zmysły, skarżył się na nawiedzające go duchy umarłych (również na dżumę), ciągle czuł smród zgniłego mięsa i w szaleństwie rzucił się z okna dzwonnicy.

Dziś Poveglia nie jest zamieszkiwana przez nikogo, nie stanowi też atrakcji turystycznej. Władze Włoch oficjalnie zakazały tam wstępu z uwagi na niebezpieczeństwo zawalenia się ruin. Mimo tego materiały zamieszczane w mediach społecznościowych wskazują, że regularnie ktoś bywa na nawiedzonej wyspie. Ruszają tam śmiałkowie chcący na własnej skórze przekonać się, czy to miejsce faktycznie zamieszkują udręczone dusze.


 

Zobacz także