Spóźniła się do pracy dwie minuty - obniżono jej pensję! Czy tak można?

Pani Katarzyna pracuje w Urzędzie Miasta i Gminy w Szamotułach. Pewnego dnia spóźniła się do pracy o dwie minuty i ma dostać niższe wynagrodzenie za kwiecień. Internauci są oburzeni, a urząd tłumaczy, że takie są zasady. Co o tym sądzi Tomasz Olbratowski, Przemysław Skowron i Mariusz Kałamaga? Posłuchajcie!

Fot. Pixabay

W Urzędzie Miasta i Gminy Szamotuły czas pracy niektórych pracowników ustalany jest na podstawie elektrycznej ewidencji pracy - rejestracji wejść i wyjść. Tak więc, jeżeli Pani Katarzyna spóźniła się do pracy, zgodnie z kodeksem jej wynagrodzenie zostanie zmniejszone. Ile kosztują dwie minuty spóźnienia? Tego nie wiadomo. Cała sprawa wydała się absurdalna koledze Pani Katarzyny, który na Twitterze opublikował pismo napisane w sprawie urzędniczki. "A tymczasem moja kumpela otrzymała od pracodawcy liścik miłosny. Za konkretne przewinienie, konkretna kara. Burmistrz i zastępca muszą mieć IQ pantofelka" - napisał. Internauci natychmiast zareagowali na wpis, oburzając się na takie traktowanie pracowników urzędu.

A wy co myślicie?

Słuchajcie nas
24 godziny na dobę!

Tomasz Olbratowski, Przemysław Skowron i Mariusz Kałamaga w programie RMF FM "Wstawaj szkoda dnia" - od poniedziałku do piątku od godziny 5.30!

 

Zobacz także