Skradziono ponad sto żółwi na jednej z wysp Galapagos! Los zwierząt do tej pory jest nieznany

Do zuchwałej kradzieży doszło pod koniec września na wyspie Isabel. Sprawców do tej pory szuka tamtejsza policja. Łupem złodziei padły młode należące do dwóch zagrożonych gatunków.

Symbol wysp

Do zdarzenia doszło pod koniec września. Łupem złodziei padły 123 żółwie; młode dwóch gatunków należących do rodzaju  Chelonoidis, który stał się symbolem wysp. Skradziono je z ośrodka „Arnaldo Tupiza”, w którym jest hodowanych aż pięć zagrożonych gatunków. Zaginione zwierzaki reprezentują dwa z nich: Chelonoidis guntheri i Chelonoidis vicin. Wprawdzie kradzież miała miejsce 25 miejsca, ale do tej pory los zwierząt pozostaje nieznany. Nie wiadomo także, kto stoi za tym występkiem. Zarząd parku złożył zawiadomienie o przestępstwie i zwrócił się do prokuratury generalnej w Santa Cruz o pomoc.

Mocne zarzuty

Całe zajście ostro skrytykował miejscowy polityk – Washington Paredes Torres. W mediach społecznościowych wspomniał m.in. o tym, że ośrodek nie posiadał monitoringu ani właściwego nadzoru: według niego obiektu miał pilnować tylko jeden ochroniarz.

„Żółwie po prostu tam są, jeśli ktoś chce, może tam wejść nocą i ukraść”

– alarmował w mediach społecznościowych.

Park Narodowy Galapagos z kolei tłumaczył w swoim oświadczeniu, że cały teren jest odpowiednio zabezpieczony i chroniony.

Nie po raz pierwszy

To nie pierwszy taki incydent na wyspach; w zeszłym roku ofiarą kradzieży padło 26 żółwi, które zostały przemycone autokarem do Peru. W czerwcu zwierzęta wróciły do ośrodka, lecz trzy z nich padły z powodu złych warunków przetrzymywania. Żółwie z Galapagos od wielu lat są jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych dla Ekwadoru, ale też obiektem zainteresowania handlarzy dzikimi zwierzętami. Sam archipelag od 1959 roku niemal w całości jest parkiem narodowym, a od 1978 roku wyspy są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


 

Zobacz także