Historia Dolnego Śląska. Legenda o Duchu Karkonoszy, Liczyrzepie

Historia o Liczyrzepie to jedna z najpopularniejszych legend Dolnego Śląska. Duch Karkonoszy pojawiał się w opowieściach często. Wymieniano go jako tajemniczego wędrowca, czy Sowi Ducha. Pojawiał się również w legendach czeskich, gdzie z kolei nazywano go Panem Janem. Istnieje zresztą wiele wersji tej legendy, Karol Kania z RMF MAXXX postanowił przybliżyć Wam tę z Dobrogniewą oraz Mieszkiem.

Legenda o Liczyrzepie

Dawno, dawno temu żyła w Karkonoszach panna niezwykłej urody. Nazywała się Dobrogniewa i była ukochaną córką księcia ze Świdnicy. Jej skóra była biała jak mleko, delikatna jak jedwab, miała wielkie brązowe oczy, różowe policzki, zgrabny nos i usta koloru dojrzałej wiśni. Wielu podkochiwało się w tej dziewczynie, ale jej serce należało do raciborskiego księcia Mieszka. Zdarzyło się tak, że dostrzegł pannę duch gór Karkonosz. Jej uroda tak urzekła władcę  gór, że postanowił on zabrać dziewczynę do swojej siedziby. Na dworze świdnickiego księcia odbywała się  akurat uczta. Zgromadziło się tam wielu zacnych dworzan w tym narzeczony Dobrogniewy, książę Mieszko. Duch gór niewiele myśląc przemienił się w wiatr i porwał dziewczynę z zamku na oczach przerażonych gości. Mieszko i rycerze krzyczeli. Chcieli ratować dziewczynę, ale gdzież im było równać się do szybkości i potęgi wiatru. Minęła zaledwie króka chwila i Karkonosz postawił pannę i stop swojej siedziby, czyli twierdzy ukrytej wewnątrz góry Śnieżki i tak jej powiedział. Tu będzie twój dom. Ze mną zostaniesz. Dziewczyna zaczęła oczywiście narzekać, na brak sługi oraz jakichkolwiek wygód, a także na ponury nastrój w siedzibie Ducha Gór. Na te  słowa Karkonosz wyleciał na pola i nazbierał rzepy. Chwilę później odprawił nad nią czary i zamienił rzepę w dworzan, gotowych spełnić każdą zachciankę Dobrogniewy. Skrzaty górskie wybiły w ścianach twierdzy wielkie okna, aby pałac był mniej ponury i bardziej przyjazny dziewczynie.

Pojedynek

Dziewczyna w czasie nieobecności Karkonosza też nie próżnowała. Znalazła sobie posłańców wśród dzikich zwierząt i wysyłała listy do Mieszka. Większośc gońców nie dotarła do celu, ale jednemu krukowi udało się tego dokonać. Raciborski książę przeczytał tę wiadomość, wskoczył na konia i pognał do twierdzy Ducha Gór. Karkonosz wiedział jednak o jego przybyciu wcześniej i czekał na niego. Gdy zobaczył młodzieńca, rzekł do niego: "Udowodnij chłopcze, żeś jest godny Dobrogniewy, żeś wystarczająco bogaty i że zapewnisz jej szczęście. Po tych słowach zawiał wiatr i obaj męźczyźni znaleźli się w raciborskim skarbcu. Karkonosz przyglądnął się zgromadzonym tam kosztownościom i rzekł: "Widać, żeś bogaty, ale daleko Ci do skarbów zgromadzonych w moim zamku. Zresztą zobacz sam" I wtedy znów zawiał wiatr, a Karkonosz z Mieszkiem znaleźli się po chwili w wielkiej komnacie w siedzibie Ducha Gór. Tam z każdego kąta był blask złota, srebra, drogocennych kamieni i pięknych pereł.  Książę nie chciał jednak dać za wygraną. Wyciągnął miecz i stanął do walki z duchem gór. Karkonosz w tym momencie zamienił się w dziką bestię. Walczyliby długo, ale pojedynek przerwała Dobrogniewa mówiąc "Widać, że obaj jesteście biegli w walce, nie uda Wam się jednak rozstrzygnąć w ten sposób spory. Pozwólcie wieć, że to ja zdecyduje, który jest mnie bardziej godny. Niech wygra mądrzejszy.". Mieszkowi poleciła policzyć wszystkie skarby znajdujące się w tej komnacie. Duch gór miał za zadanie policzyć rzepy, które przyniósł z pól, aby stworzyć jej dworzan. Dobrogniewa  zapowiedziała, że zostanie z tym, który wykona swoje zadanie szybciej. Mieszko i Karkonosz musieli to zrobić dokładnie, bo nawet najmniejszy błąd oznaczał przegraną.

Jak Mieszko i Dobrogniewa przechytrzyli Ducha Gór

Duch Gór ucieszył się, ponieważ otrzymał znacznie łatwiejsze zadanie. Zabrał się szybko do liczenia. Kiedy policzył niemal wszystkie rzepy, pomyślał, że musi się upewnić, czy na pewno się nie pomylił. Liczył wiec rzepy po raz drugi i trzeci. Dobrogniewa wraz z Mieszkiem skorzystali wówczas z okazji i wymknęli się z zamku i popędzili do Świdnicy. Ta miejscu wyprawili czym prędzej wesele, łącząc się w ten sposób nierozerwalną przysięgą miłości. Kiedy Duch Gór zorientował się, że młodzi o przechytrzyli, było już za późno. Nikt bowiem nie mógł sprzeciwić się przysiędze miłości. Karkonosz ze wstydem ukrył się więc we wnętrzu Śnieżki, w swojej kamiennej twierdzy. Od tego zdarzenia Duch Gór po dziś dzień nazywany jest żartobliwie Liczyrzepą. Tak właśnie przechytrzono słynnego władcę Karkonoszy. Istnieje zresztą wiele wersji tej legendy, m.in ta z postacią Emmy, która by zyskać na czasie, dawała nadzieję Panu Karkonoszy obiecując mu wesele, a ostatecznie również przechytrzyła go wraz ze swoim ukochanym. Wersje są różne, ale zakończenie zawsze takie samo.

Zobacz także