Anna Wendzikowska zdradza swoje sposoby na idealną sylwetkę: "Wyglądam lepiej niż 10 lat temu..."

Sezon urlopowy w pełni! Część osób, które dopiero planują wyjazdy prowadzą wzmożone prace nad udoskonaleniem swojej sylwetki przed występami w bardziej skąpych kreacjach czy bikini. Zastanawiacie się jak zadbać o formę bez drakońskich treningów czy diet? Anna Wendzikowska, która ostatnio wypoczywa na Malediwach, postanowiła zdradzić swoim fanom sekrety jej idealnej figury! Okazuje się, że to może być naprawdę proste!

Sekrety urody Anny Wendzikowskiej

Anna Wendzikowska na zmysłowym zdjęciu w bikini. Dosadnie odpowiedziała na komentarz jednej z internautek
Anna Wendzikowska z sukcesem łączy pracę dziennikarki z życiem rodzinnym. Ostatnio postanowiła jednak oderwać się nieco od codziennej rutyny i udała się na krótki wypoczynek. Zdjęcia z wyprawy chętnie publikuje w mediach społecznościowych, a internauci nie mogą przejść obok nich obojętnie! Jeden z komentarzy dotyczący sylwetki bohaterki ujęcia doczekał się nawet dosadnej odpowiedzi od samej Wendzikowskiej...

Wszyscy, którzy obserwują dziennikarkę w sieci wiedzą, że Wendzikowska uwielbia podróże. Ostatnio zdecydowała się na wczasy na rajskich wyspach. Na swoim Instagramie regularnie relacjonuje wielbicielom wyjazd i często publikuje bajeczne kadry z wycieczki. Niektórzy zazdroszczą jej nie tylko widoków, ale również zachwycającej sylwetki. Przypomnijmy, że w październiku 2018 r. dziennikarka TVN urodziła drugie dziecko - córeczkę Antoninę, a cztery lata temu na świecie pojawiła się Kornelia.

"Najważniejsza dla mnie jest ta rutyna i regularność"

Trzeba przyznać, że mama dwójki małych pociech prezentuje się kwitnąco, a jak sama przyznaje „wygląda lepiej niż 10 lat temu”. Jaki jest jej sekret? Dziennikarka postanowiła odpowiedzieć wszystkim zainteresowanym na to pytanie:

Powiem Wam tak: nie miałam płaskiego brzucha odkąd skończyłam 20 lat. Chociaż zawsze byłam szczupła, to mało ćwiczyłam i średnio się odżywiałam. Myślałam sobie: mam dobre geny, nigdy nie będę gruba, kiedyś się za siebie wezmę i zacznę ćwiczyć. Ale to „kiedyś” ciągle odkładałam na później... w sumie dopiero po pierwszej ciąży jakoś się ogarnęłam. Stwierdziłam, że to chyba ostatni dzwonek, bo przecież samo się nie zrobi.

I w sumie niewielkim wysiłkiem - wystarczyło zacząć regularnie się ruszać i rozsądniej podchodzić do kwestii odżywiania - bez drakońskich diet i morderczych treningów wreszcie byłam zadowolona ze swojej sylwetki. A po drugiej ciąży - paradoksalnie - poszło mi już łatwiej. I teraz, 8 miesięcy po porodzie, wyglądam lepiej niż 10 lat temu...

Kiedyś nigdy bym sobie nie zrobiła takiego zdjęcia, a moja recepta jest taka: ćwiczę w domu, codziennie rano i wieczorem, zwykle nie mam na to dużo czasu, bo dzieci, bo praca, ale choćbym miała tylko 15 minut, to najważniejsza dla mnie jest ta rutyna i regularność, praktycznie nie jem mięsa i w ogóle dbam o to, co jem. Dużo warzyw i owoców, dużo soków, dużo wody.

Zobacz także