Całe życie w klatce. W męczarniach spędził część życia

Kiedyś, całkiem niedawno, był pewnie słodką puchatą kulką. Dodatkowo, jako przedstawiciel rasy "z górnej półki" dodawał swojemu właścicielowi plus sto punktów do lansu. Takim psem można szpanować przed znajomymi, jest ozdobą każdego podwórka. A przynajmniej, dopóki się nie popsuje. Wtedy pies zostaje skazany na pewną śmierć. W męczarniach.

Igor - wyrzucony jak śmieć

Igor, bo to o nim mowa, to przepiękny, dostojny pies w typie mastifa tybetańskiego. Gdyby jego losy potoczyły się inaczej, gdyby jego właściciel okazał choć odrobinę serca i odpowiedzialności, zachwycałby swoim wyglądem i charakterem. Niestety, psiak musiał trafić w swoim życiu na złych ludzi…

Został znaleziony koło drogi, z dala od domów. Leżał w jednym miejscu, warczał i nie pozwolił nikomu się do siebie zbliżyć. Ze względu na słuszne gabaryty siał postrach wśród ludzi, którzy podeszli bliżej. W końcu został uśpiony z bezpiecznej odległości i przetransportowany do gminnej przechowalni. Stamtąd miał trafić do schroniska. Teraz wiemy, że nie przetrwałby tam długo.

Na szczęście, losem Igora zainteresowała się osoba, której los wielkich psów leży na sercu. Pani Marta Zaniewska-Dopierała, współpracująca z Fundacją “Ares” z Krakowa, dowiedziała się o psie potrzebującym pomocy. Wieloletnie doświadczenie mówiło jej, że jeśli ona nie roztoczy nad nim opieki, los psiaka będzie przesądzony. Następnego dnia Igor, znowu uśpiony, został przetransportowany do domowego hoteliku, gdzie miał dochodzić do siebie pod okiem profesjonalnej behawiorystki. Dopiero tam, na miejscu na jaw wyszła przerażająca prawda.

Całe życie w klatce?

Bardzo szybko okazało się, że agresja Igora nie wynika ze strachu, a tym bardziej nie jest jego wrodzoną cechą charakteru. Jest, niestety wynikiem okropnego bólu, jaki cały czas odczuwa pies. Po wybudzeniu się Igor nie chciał wstać. Dopiero zachęcany mocno przez opiekunkę, dźwignął się, przeszedł kilka kroków i upadł.

Oględziny i konsultacje weterynaryjne nie wykazały żadnego świeżego urazu mechanicznego, nie jest jednak wykluczone, że wystąpił on we wczesnej młodości. Igor ma duże trudności ze wstawaniem, cierpi na sztywność po dłuższym leżeniu i przykurcz tylnych łap. Ogromna nadwaga i tragiczna kondycja wskazują na zupełny brak ruchu do tej pory. Ku zdziwieniu opiekunki okazało się, że Igorek zna kenel. Objawy wskazują, że prawdopodobnie spędził w nim większość życia.

Są także dowodem na to, że Igor nie zgubił się podczas spaceru, ani nie uciekł z posesji. Nie dałby rady dojść tak daleko od zabudowań. Został tam z zimną krwią wywieziony i porzucony na śmierć.

Wrażliwy, delikatny i schorowany

Po dużej dawce leków przeciwbólowych Igor zmienia się nie do poznania. To delikatny, wrażliwy psiak, który kocha ludzi. Chciałby cały czas tulić się do opiekunki, jest spragniony miłości, kontaktu z człowiekiem, dotyku i pieszczot. Kiedy zostaje sam, płacze i skomli. Prosi, aby go nie zostawiać, prosi o pomoc.

Niestety, w przypadku Igora nie wystarczy ciepły kąt, miska karmy i dobre słowo. Mimo młodego wieku - ma zaledwie około roku - lista dolegliwości, z którymi się boryka, jest przerażająco długa. Ma wędrującą kulawiznę czterech łap. Zdarzają się momenty ze słabszym napięciem mięśniowym, niezborność, potykanie się, podwijanie przednich łap, przewracanie się, być może spowodowane zaburzeniami neurologicznymi.

Najlepiej się czuje na leżąco, bo pewnie wtedy mniej biedaka boli. Najchętniej by nie wstawał, jednak dla jego dobra jest parę razy dziennie zmuszany do odbywania krótkich spacerów, aby budować mięśnie.

Jaki los czeka Igora?

Nie znamy historii Igorka, nie wiemy, co powodowało jego właścicielem, kiedy postanowił wyrzucić zupełnie bezbronnego, niesamodzielnego psa na pustkowiu, skazując go tym samym na powolną, bolesną śmierć. Być może przeraziła go wizja długotrwałej terapii, której w tej chwili potrzebuje Igor, być może nie miał na to środków finansowych, a może po prostu uznał, że pozbędzie się wadliwego modelu i kupi jakiś inny, nowy, z którym będzie miał mniej problemów.

Pani Marta nie ma jednak w zwyczaju porzucać swoich podopiecznych, kiedy sprawa okazuje się trudniejsza, niż wydawała się na początku. Ani ona, ani opiekunka z hotelu nie zamierzają się poddać i chcą zrobić wszystko, co w ich mocy, aby pomóc Igorowi. To jeszcze psie dziecko, bardzo skrzywdzone przez człowieka, zawiedzione przez tych, którzy zobowiązali się o niego dbać, kiedy przywieźli go do domu. Na początku pewnie tak było. Igorek ma czystą sierść, wie co to kanapa i ciągnie do domu. Pewnie był kochany, dopóki się nie popsuł…

Od momentu przybycia do hoteliku, Igor przyjmuje silne środki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Dostaje także suplementy. Po lekach jest troszkę lepiej, lecz nie na długo.

Igor musi mieć przeprowadzoną pełną diagnostykę. Bez tego żaden lekarz nie jest w stanie mu pomóc. Niestety, koszt takich badań, a później niezbędnych leków, zabiegów i rehabilitacji jest ogromny i przerasta możliwości finansowe pani Marty, która ma pod opieką także inne potrzebujące psy. Jego dalszy los znajduje się w rękach dobrych ludzi, którzy postanowią wesprzeć go w walce o powrót do normalnego życia.

Każdy, kto chciałby pomóc Igorkowi, może zrobić to, wpłacając dowolną kwotę. Wystarczy  kliknąć w ten link: https://zrzutka.pl/n7dhrp

Z góry dziękujemy w imieniu Igora!

Losy Igora na bieżąco można śledzić w wydarzeniu: https://www.facebook.com/events/2543466582385767/

 

Zobacz także