Kryptonim "Geronimo". Polowanie na Osamę bin Ladena

Była noc z pierwszego na drugiego maja 2011 roku, kiedy nad zabudowaniami rezydencji Osamy bin Ladena w Abbottabad zawisły dwa amerykańskie helikoptery Black Hawk pełne komandosów navy seals. Obława na największego wroga USA dobiegła końca. Nadszedł czas by pociągnąć za spust...

Misja Specjalna w RMF FM!
Wszystkie odcinki posłuchasz - TUTAJ!

Kryptonim "Geronimo". Polowanie na Osamę bin Ladena

O północy z pierwszego na drugiego maja 2011 roku z lotniska w Dżalalabadzie poderwały się cztery śmigłowce. Dwa Blackhawki wiozły 22 komandosów.  Obok, w wielkich helikopterach Chinook leciała grupa wsparcia. Po 90 minutach lotu Black Hawks zawisły nad Bilal Town - rezydencją Osamy bin Ladena. Zanim maszyna dotknęła ziemi komandosi wyskoczyli z niej, w chwilę potem wysadzili bramę, tak że na główne podwórze wpadli w akompaniamencie głośnego huku eksplozji.

Geronimo, jego żony, dzieci, bracia oraz cała kohorta służących mu ludzi zerwali się na równe nogi. Ktoś ostrożnie podszedł do okna, ktoś szukał broni. Ktoś próbował zapalić światło. Nie działało. Oczywiście nikt nie wiedział, że to komandosi odcięli prąd. W tym czasie drużyna seals z feralnego helikoptera, który nadal tkwił zaryty dziobem w podworzec wspinała się po schodach na piętro. W ciemności przez gogle noktowizyjne rozpoznawali kontury ludzi.

Od mementu przekroczenia przez komandosów progu domu do chwili w której stanęli przed sypialnią minęło zaledwie kilkanaście sekund.  W tak krótkim czasie Geronimo zdążył zaledwie zerwać się z pościeli, złapał wystraszoną żonę i przyciągnął ją do siebie - czyniąc z niej żywą tarczę. Tak ich zastali komandosi navy seals. 38 letni komandos, Robert O'Neill, zrobił jeszcze krok i zatrzymał się z karabinem wycelowanym w dwie postacie:

Osama bin Laden stał przy wejściu u stóp łóżka, wyższy i szczuplejszy, niż się spodziewałem, z krótszą brodą, bardziej siwą niż włosy. Ale to był ten facet, którego twarz widziałem dziesięć, sto tysięcy razy w wiadomościach. Trzymał przed sobą kobietę. W niecałą sekundę wycelowałem w punkt ponad prawym ramieniem kobiety i dwukrotnie nacisnąłem spust. Głowa bin Ladena pękła, a on upadł. Wpakowałem mu jeszcze jedną kulę w głowę. Na wszelki wypadek.

Nie tylko O'Neill przyznał się do zabójstwa Osamy bin Ladena. Zrobił to również jego kolega z team six Matt Bissonette. Kto mówił prawdę? Od obu tych relacji odciął się generał McRaven i navy seals.  Wiadomo przecież, że navy seals nigdy nie podają szczegółów operacji. To ich święta zasada. Kto więc strzelał? To pozostanie tajemnicą...

Misja Specjalna w RMF FM

Posłuchajcie historii, które poruszyły całym światem! II wojna światowa, zamach na papieża, zbiorowe samobójstwo w Jonestown w Gujanie, tajemnice wojskowe i zagadki szpiegowskie zebraliśmy dla Was w jednym cyklu. To nasza Misja Specjalna!

Największe zagadki historii odkrywają dla Was dziennikarze, prowadzący i pracownicy RMF FM!

Zobacz także