Czy cała nasza historia została sfałszowana? Nieprawdopodobne ustalenia niemieckiego naukowca

Już wkrótce będziemy świętować zakończenie 2023 roku. Ale według pewnej, dość szalonej teorii, nie żyjemy w XXI wieku, ale w XVIII wieku i obecnie mamy rok 1726. Jak to możliwe? Miałby to być wynik ogromnego fałszerstwa z okresu średniowiecza, dokonanego przez cesarza Ottona III i papieża Sylwestra II. Po co? Tego nie jest do końca pewny nawet twórca tej hipotezy.

Hipoteza czasu widmowego

Teorię czasu widmowego zaproponował w 1991 roku niemiecki historyk Heribert Illig. Według niego okres wczesnego średniowiecza nie wydarzył się i wszystkie wydarzenia i postacie z lat 614 do 911 zostały wymyślone a dokumenty sfałszowane. Za spiskiem miał stać cesarz Otton III oraz papież Sylwester II (trzecim konspiratorem miał być cesarz Bizancjum Konstantyn VII, bo jak tworzymy teorię spiskową, to trzeba mierzyć wysoko). Według tej teorii Cesarz Karol Wielki nigdy nie istniał, nie było też dynastii Karolingów oraz okresu wczesnego średniowiecza.

Reformy kalendarzy

Skąd jednak pojawił się tek szalony pomysł, że lata 614-911 nigdy się nie wydarzyły? Aby to wytłumaczyć, najpierw trzeba w skrócie wyjaśnić, czym był kalendarz juliański i na czym polegała reforma Grzegorza XIII w 1582 roku. Uwaga, będzie trochę matematyki, ale będzie ciekawie.

Otóż przyjmujemy, że rok trwa 365 dni, ale nie jest to do końca prawda. Tak naprawdę w zaokrągleniu trwa on 365,25 dni, czyli co cztery lata przybywa jeden dzień i z tego powodu co cztery lata, w roku przestępnym, luty ma 29 dni. Zauważono to już w Starożytnym Rzymie i kalendarz juliański, wprowadzony przez Juliusza Cezara w 45 r. p.n.e., miał zapobiegać przesunięciom i co cztery lata dodawał dodatkowy dzień. Ale w 1582 roku papież Grzegorz XIII musiał znów uregulować kalendarz i dodano 10 dni. Skąd wzięły się te dodatkowe dni?

fot. Shutterstock

Powiedzieliśmy, że rok w przybliżeniu trwa 365,25 dni i właśnie to „przybliżenie” jest tak ważne. Tak naprawdę wartość została zawyżona i z tego powodu kalendarz juliański spóźniał się rocznie o 11 minut, co przekładało się na 1 stracony dzień co 128 lat. Dlatego w 1582 roku wprowadzono kalendarz gregoriański, który dodał 10 „utraconych” dni i wprowadził pewne zmiany dotyczące roku przestępnego. I właśnie tutaj Niemiec Heribert Illig zauważył coś dziwnego.

Otóż wyliczył on, że od wprowadzenia kalendarza juliańskiego do reformy Grzegorza XIII minęło 1627 lat, czyli przesuniecie powinno wynosić 13 dni, a nie 10 dni. W ten sposób doszedł do daleko idącego wniosku, że te brakujące 3 dni dowodzą, że dokonano manipulacji czasem.

Dowody potwierdzające teorię

Zanim przedstawimy dowodu na poparcie i obalenie tej teorii, warto najpierw zadać pytanie, po co mianoby właściwie dokonać tak niesamowitego oszustwa. Według zwolenników tej teorii Otton III i papież Sylwester II tak naprawdę żyli w VII wieku, ale pragnęli żyć w roku 1000. Było to związane z ideą millenaryzmu, gdzie od tego roku miało nastąpić, przewidziane w apokalipsie, 1000 lat panowania sprawiedliwych. Z kolei stworzenie postaci Karola Wielkiego miało legitymizować i umocnić władzę Ottona.

Jakie są dowody na poparcie tej hipotezy? Poza 3 brakującymi dniami podczas reformy kalendarza Illig zwraca uwagę, że jest bardzo mało artefaktów pochodzących z okresu wczesnego średniowiecza. Wskazuje też, że podczas tych 300 lat architektura prawie nie ewoluowała, co może dowodzić, że tak naprawdę tych wieków nie było, a budowle z VII wieku i XI wieku dzieli tak naprawdę tylko kilkanaście lat. I, na nieszczęście dla tej teorii, to wszystko.

Dowody zaprzeczające teorii

A co przeczy hipotezie czasu widmowego? Okazuje się, że właściwe wszystko. Przede wszystkim nie zgadza się to z obserwacjami astronomicznymi. Dzięki obecnej wiedzy o ruchach ciał niebieskich, astronomowie nie tylko z ogromną precyzją potrafią przewidzieć przyszłe zjawiska, takie jak zaćmienia Słońca, ale także z dużą dokładnością określić, kiedy doszło do nich w przeszłości. Zaćmienie zaobserwowane w 59 roku n.e. i udokumentowane przez rzymskich historyków pokrywa się z dzisiejszymi wyliczeniami. Gdyby teoria czasu widmowego była prawdziwa, zaćmienie nie mogłoby się wydarzyć w tym roku.

Innym problemem jest niewiarygodny rozmiar spisku. Nie dość, że trzeba było sfałszować dokumenty, wymyślić postacie i stworzyć nową historię Europy, to musieliby być w to zaangażowani wszyscy władcy Europy, dostojnicy kościelni i świeccy oraz uczeni. Mało tego, w spisku musiałby uczestniczyć  świat Islamu, który nie miał żadnych dobrych powodów, by pomagać w spełnianiu fantazji chrześcijańskiego cesarza i papieża. Poza tym wojny Bizancjum z Islamem są dość dobrze udokumentowane, tak samo okres Anglo-Sasów i najazdy wikingów na Anglię. Nie mówiąc już o Chinach czy Ameryce, gdzie kultury rozwijały się niezależni od Europy. Gdyby teoria czasu widmowego była prawdziwa, ich historia także powinna być krótsza lub musieliby być uczestnikami światowego spisku.

fot. Shutterstock

Jednak gwoździem do trumny tej teorii jest fakt, że Illig błędnie założył, że podczas reformy kalendarza dodano 10 dni, gdy powinno to być 13 dni. Otóż kalendarz gregoriański wcale nie był synchronizowany względem roku 45 p.n.e. W 325 r. n.e. miał miejsce sobór w Nicei, który dokonał częściowej korekty kalendarza juliańskiego (dodał trzy dni) i właśnie do tej daty odnosił się Grzegorz XIII, gdy dokonywał reform. A ponieważ między tymi wydarzeniami upłynęło nieco ponad 1200 lat, należało dodać tylko 10 dni. W ten sposób wyjaśniła się zagadka tych brakujących dni.

 

Zatem teoria czasu widmowego, choć bez wątpienia ciekawa i mogąca nadawać się na scenariusz filmu czy powieści, jest nieprawdziwa, a my spokojnie możemy świętować koniec 2023 roku.

Zobacz także