O pingwinie, który chciał latać. I który wszedł na teren lotniska

Choć pingwiny nie umieją latać, to jeden z nich zapewne bardzo chciał to zrobić i udało mu się wejść na teren lotniska w Wellington w Nowej Zelandii. Spacerował w pobliżu pasa startowego, gdzie na szczęście w porę został dostrzeżony przez jednego z pilotów.

Zwierzę na pasie startowym

Do tej niecodziennej sytuacji doszło na lotnisku w Wellington w Nowej Zelandii. Samolot kołował na pas startowy i był już praktycznie gotowy do startu, gdy piloci nagle zauważyli małego niebieskiego pingwina, który beztrosko spacerował po płycie portu lotniczego. Od razu zatrzymali maszynę i poinformowali o tym obsługę. Potem cierpliwe czekali, aż pracownicy przybędą na miejsce i pomogą zagubionemu zwierzęciu.

Mały intruz

Intruzem okazał się Pingwin mały, który występuje w Australii i Nowej Zelandii. Na profilu na Facebooku, należącym do lotniska w Wellington, możemy zobaczyć jego zdjęcia.

Po przeczytaniu wpisu dowiemy się także, że został on przekazany do miejscowego Zoo, by tam doszedł do siebie. Lotnisko postanowiło wyciągnąć wnioski z tej sytuacji i zapowiedzieli, że przeprowadzą modernizację ogrodzeń ochronnych, by upewnić się, że nawet najmniejsze zwierzęta nie dostaną się więcej na niebezpieczny pas startowy.

Pingwin jest zdrowy i wkrótce wyjdzie na wolność

Zoo w Wellington również postanowiło pochwalić się swoim nowym podopiecznym. Stwierdzili, że miał on 6 tygodni, był wygłodzony i miał lekką niedowagę, ale poza tym był zdrowy. Pracownicy poinformowali też, że gdy tylko dojdzie do pełni sił, a jego pióra staną się wodoodporne, zostanie on wypuszczony na wolność. Pingwin więc nigdzie nie poleciał, ale i tak cieszy, że historia ma szczęśliwy finał.

Zobacz także