Miał naprawić, a ukradł. Zabytkowa maszyna do nabijania rurek wróciła do cukierni

fot. Shutterstock/ zdjęcie ilustracyjne
Właściciel warszawskiej cukierni Rurki z Wiatraka zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym zwrócił się do klientów z prośbą o pomoc. Zabytkowa maszyna do nabijania rurek z kremem została oddana do naprawy. Niestety trafiła w ręce nieuczciwego człowieka, który nie planował jej oddać. Historia ma szczęśliwe zakończenie.

Rurki z Wiatraka. Zabytkowa maszyna skradziona

Rurki z Wiatraka to jedna z kultowych warszawskich cukierni, która istnieje od 1958 roku. W poniedziałek 13 maja na profilu „Rurki z Bitą Śmietaną Rondo Wiatraczna” pojawił się wpis, w którym pracownicy lokalu opisali bardzo przykrą sytuację. Jak wyjaśnili, musieli oddać do naprawy maszynę do nabijania rurek z kremem. Miała ona dla nich wyjątkowo ważne znacznie. Sprzęt nie tylko był zabytkowy, ale dodatkowo został specjalnie przerobiony przez dziadka właściciela do pełnienia tej funkcji.

Na pewno pamiętacie Państwo nasze opowieści o tym, że dziadek Kostek własnoręcznie przerobił maszynę do porcjowania masła i dzięki jego przeróbkom powstało nasze słynne urządzenie do nabijania rurek bitą śmietaną.  Było to nasze oczko w głowie i rzecz niezwykle cenna ze względu na historię. Co jakiś czas jednak trzeba było ową maszynę naoliwić, poddać galwanizacji i pomalować. Do tego potrzebna była pomoc tzw. złotej rączki, bowiem nie była to maszyna fabryczna i należało do tego podejść indywidualnie. Nasz wieloletni fachowiec niestety wyprowadził się z Warszawy i szef postanowił poszukać kogoś innego poinformował właściciel, Piotr Przewłocki, we wpisie.

Wyjątkowa maszyna do nabijania rurek z kremem skradziona

Z tego względu potrzebny był prawdziwy fachowiec, który potrafi przeprowadzić odpowiedni serwis. „Złotą rączkę” udało się znaleźć na jednym z lokalnych forów. Właściciel trafił jednak na nieuczciwą osobą, która nie planowała zwrócić historycznej maszyny. Sprawa została zgłoszona na policję. We wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych cukiernik zwrócił się do klientów z prośbą o pomoc w nagłośnieniu sprawy i sygnał, w razie gdyby zobaczyli, że zabytkowa maszyna do nabijania rurek z kremem trafiła na portale sprzedażowe.

Na jednej z grochowskich facebookowych grup znalazł ogłoszenie pana, który był właśnie tego rodzaju fachowcem i podjął się naprawy maszyny, przyszedł po nią do cukierni i 1. maja napisał, że jest naprawiona. Zależało mu jednak na szybkim rozliczeniu i szef wysłał mu pieniądze na konto. No i jak się Państwo domyślacie, maszyna do nas nie wróciła...

Zgłosiliśmy więc sprawę na policję, która stwierdziła, że padliśmy ofiarą wyłudzenia. Nie my pierwsi, nie ostatni, ale maszyna, która ma dla nas wartość sentymentalną jest dla nas dotkliwą i bolesną stratą. Dziś mija kolejny dzień, kiedy nasza własność jest w czyichś rękach i nie możemy doprosić się jej zwrotu – czytamy we wpisie na fanpage’u kultowej warszawskiej cukierni.

Rurki z wiatraka. Zabytkowa maszyna wróciła do cukierni

Na szczęście ta historia ma happy end. Mężczyzna, który ukradł wyjątkowy sprzęt cukierniczy, obiecał go zwrócić. Słowa dotrzymał. Zabytkowa maszyna wróciła do warszawskiej cukierni w środę przed południem. Właściciel oraz pracownicy Rurek z Wiatraka dziękują wszystkim osobom, które wspierały ich w tym trudnym momencie.

Wróciła! Nasza królowa wróciła na miejsce! Dziękujemy Wam wszystkim za pomoc i nagłośnienie sprawy. Pan, który był winien, poniósł konsekwencje, odpokutował, więc zamykamy temat. A oto słów kilka od szefa: „Dziś o 11.20, mężczyzna oddał maszynę do cukierni. Akcją zakończona sukcesem. Chciałbym podziękować naszym Klientom za zaangażowanie i słowa otuchy, a także policjantom z Grochowa, którzy całą sprawę potraktowali z należytym profesjonalizmem i byli ze mną w ciągłym kontakcie” – brzmi wpis na Facebooku.

Odwiedził podupadającą cukiernię. Niewiarygodne, co wydarzyło się dzień później [WIDEO]
Youtuber Książulo odwiedził jedną z warszawskich cukierni, która sprzedaje rurki z kremem. Lokal istnieje od 39 lat i sprzedaje ręcznie robione, pyszne wypieki, jednak rodzinny biznes przeżywa też gorsze momenty. Zaledwie dzień później stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.