„Po śmierci Asi kilka razy do niej dzwoniłem”. Wzruszające wyznanie Dariusza Kamysa

Posłuchaj artykułu Dźwięk wygenerowany automatycznie

Dariusz Kamys o relacji z Joanną Kołaczkowską, fot. AKPA/Baranowski
Minęły już ponad cztery miesiące od śmierci Joanny Kołaczkowskiej, a jej bliscy, przyjaciele praz wierni fani wciąż nie potrafią pogodzić się z jej odejściem. Dariusz Kamys, współtwórca kabaretu Hrabi i jedna z najbliższych jej osób, w poruszającym wywiadzie opowiedział o ich wyjątkowej relacji, walce z chorobą i pustce, jaką pozostawiła po sobie artystka.

Wyjątkowa relacja Kamysa i Kołaczkowskiej

Joanna Kołaczkowska i Dariusz Kamys przez lata tworzyli nie tylko zgrany duet artystyczny, ale także prawdziwą przyjaźń, która przetrwała cztery dekady. Ich relacja wykraczała daleko poza zawodowe ramy. - Ona bez wątpienia była jedną z kobiet mojego życia. Drugą, z którą najczęściej się widywałem – wspomina Kamys w rozmowie z Wirtualną Polską.

Po śmierci Asi kilka razy do niej dzwoniłem. Cały czas mam zapisany jej numer – wyznał.

Wspólne plany, rozmowy i artystyczne inspiracje były codziennością, która dziś stała się wspomnieniem.

Snuliśmy plany artystyczne, toczyliśmy długie rozmowy – nieraz bardzo poważne, innym razem bez znaczenia. (…) Przez 40 lat znajomości nasza przyjaźń przetrwała. To wielkie osiągnięcie.

Walka z chorobą i nadzieja do końca

Diagnoza Joanny Kołaczkowskiej – glejak – była ogromnym wstrząsem dla jej bliskich. Dariusz Kamys nie ukrywa, że do ostatnich chwil wierzył w cud. - Do samego końca wierzyłem (...). Myślałem, że skoro tyle ludzi myśli o Aśce, cała ta dobra energia nie pójdzie na marne – opowiada. Niestety, mimo wsparcia i ogromnej siły, artystka przegrała walkę z chorobą. 

Niestety, lekarze od początku nie pozostawiali złudzeń.

Pustka, której nie da się wypełnić

Odejście Joanny Kołaczkowskiej pozostawiło w sercach jej bliskich ogromną pustkę.

Jej odejście wytworzyło pustkę, która nigdy nie zostanie wypełniona. Czasem będzie bolało mniej, czasem więcej. Ale ból zostanie – mówił Kamys.

Artysta przyznaje, że wciąż mimowolnie sięga po telefon, by podzielić się z nią swoimi nowymi dziełami. - Zawsze, gdy stworzyłem obraz, wysyłałem go Aśce. (…) Ostatnio znów coś namalowałem i już łapałem za telefon, by jej wysłać. Nagle zdałem sobie sprawę, że się nie da – mówił.

Rodzina Hrabi i siła wspomnień

Kabaret Hrabi to nie tylko scena, ale prawdziwa rodzina, której częścią była Joanna Kołaczkowska. - Byliśmy w Hrabi jak rodzina. Mówię nie tylko o naszej czwórce, ale też o ludziach z obsługi technicznej, menedżerach itd. Dopiero teraz, po odejściu Asi, widzę, jak wspaniałe mieliśmy życie. Jeszcze pół rok temu nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Człowiek zawsze docenia takie rzeczy z perspektywy czasu – wyznaje Dariusz Kamys.

To stało się na 4 dni przed śmiercią Kołaczkowskiej. Niezwykłe wyznanie siostry
Joanna Kołaczkowska odeszła w połowie lipca, pozostawiając ogromną pustkę na polskiej scenie kabaretowej i w sercach Polaków. Dziś, ponad dwa miesiące po jej śmierci, najbliżsi artystki opowiedzieli o jej ostatnich chwilach. „W jej odchodzeniu nie było smutku, płaczu ani rozpaczy. Było coś innego: śmiech, ciepło, rozmowy, wygłupy” – wspominają. Siostra artystki wyznała też, że miała miejsce niewyjaśniona sytuacja, którą nazwała „spotkaniem na granicy światów”.

Zobacz także