Anastazja Jakubiak o ostatnich chwilach z Tomaszem Jakubiakiem. Poruszające wyznanie

Posłuchaj artykułu Dźwięk wygenerowany automatycznie

Tomasz Jakubiak, Anastazja Jakubiak. Fot. AKPA
Anastazja Jakubiak udzieliła nowego wywiadu, w którym wróciła pamięcią do ostatnich chwil spędzonych z mężem: Tomaszem Jakubiakiem. Podzieliła się szczerym wyznaniem.

Tomasz Jakubiak nie żyje

Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia, po walce z chorobą nowotworową. Kucharz i juror programów z serii „MasterChef” pozostawił pogrążonych w żałobie żonę: Anastazję i syna: Tomasza. Śmierć autora książek kucharskich wywołała ogrom smutku także wśród miłośników jego aktywności, gromadząc na pogrzebie tłumy. Ostatnie pożegnanie Tomka Jakubiaka odbyło się 13 maja.

Po śmierci męża Anastazja Jakubiak przez pewien czas przeżywała żałobę w otoczeniu bliskich. Teraz coraz częściej wspomina życie z Tomaszem; tak właśnie było w rozmowie dla magazynu „Viva”. Wdowa po kucharzu podzieliła się m.in. wspomnieniami z ostatniego okresu życia partnera.

Anastazja Jakubiak o odejściu męża

Tomasz Jakubiak publicznie wyznał, że zmaga się z nowotworem. O leczeniu informował m.in. za pośrednictwem mediów społecznościowych. Ruszyła także internetowa zbiórka funduszy na ten cel. Niedawno Anastazja Jakubiak wspomniała o rozpoczęciu działalności specjalnej fundacji, do której trafiły niewykorzystane pieniądze.

W ostatnich chwilach Tomasz Jakubiak był otoczony rodziną. We wspomnianej rozmowie wdowa po kucharzu wyznała, że nie była jednak fizycznie przy łóżku męża:

(…) Choroba Tomka i Jego śmierć była traumatycznym doświadczeniem, choć nie byłam przy Nim do samego końca.

„On tego nie chciał. Chciał, żebym zapamiętała go takiego, jakim był przed chorobą, chociaż to nie jest łatwe, bo wciąż przed oczami mam go z tego ostatniego czasu. Tomek był w szpitalu w Grecji i bardzo bał się zostać sam. Dlatego Jego mama, siostra i ja wymieniałyśmy się przy łóżku. Nie mogłam tam też być z naszym synkiem Tomusiem, bo nie wpuszczano dzieci do szpitala. Akurat wróciłam do Polski. Tomek zadzwonił do mnie i poprosił, żebym pozwoliła Mu odejść. Próbowałam go przekonać, żeby jeszcze dał sobie czas, przecież nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości, ale chyba coś w Nim pękło. Zrozumiałam, że naprawdę potrzebuje mojej zgody… To było wbrew mnie, ale nie chciałam robić nic przeciwko Niemu. Później leżał już na intensywnej terapii w śpiączce farmakologicznej. Lekarze mówili, że za parę dni będą go wybudzać. Ale jak przyleciała Jego mama, powiedzieli, że Tomek odchodzi.”

Odchodził siedem godzin. Przez ten czas byłam z siostrą Tomka na kamerce. Byłam z nim do samego końca, choć na odległość.

Zobacz także