Zaskakująca historia kariery Krzysztofa Ibisza
Krzysztof Ibisz to dziś synonim profesjonalizmu, energii i nieustającej młodości. Choć od lat związany jest z Telewizją Polsat, swoją przygodę z mediami zaczynał na Woronicza. Przełomem w jego karierze okazał się program „Czar par”, emitowany w pierwszej połowie lat 90. na antenie Telewizji Polskiej. To właśnie wtedy branża zaczęła dostrzegać jego potencjał. Czy on sam spodziewał się, że odniesie taki sukces? - Nie, bo nie myśleliśmy tak do przodu. Kiedy Bożena Walter wymyśliła „Czar par” i poprosiła mnie o współpracę (...), to pracując na tymi programami, nie myśleliśmy, że staną się kultowe – wspominał Ibisz w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Jak wymyślaliśmy we trzech przy obiedzie we Wrocławiu „Awanturę o kasę” 25 lat temu, to nie mieliśmy świadomości, że to będzie coś, co ludzie będą pamiętali, będą codziennie pisali po kilkanaście wiadomości, (...) kiedy wróci - dodał.
Spotkanie, które zmieniło wszystko
Być może nie byłoby Krzysztofa Ibisza, jakiego znamy, gdyby nie przypadkowe spotkanie z Bożeną Walter. Co ciekawe, nie wydarzyło się ono na castingu, lecz na... kursie angielskiego. Ibisz planował wyjazd do Kanady, by studiować reżyserię filmową, ale los miał wobec niego inne plany.
Wybierałem się wtedy do Kanady, by studiować reżyserię filmową (...) i zapisałem się na szybki kurs angielskiego (...). W pewnym momencie skojarzyłem, że to jest osoba, która pracuje w telewizji (...), podszedłem, przełamałem się (...) i powiedziałem, że bardzo chciałem pracować w telewizji. A ona na to: „wymyśl coś” – opowiadał.
Jak sam podkreśla, to zdanie powinno stać się mottem dla wszystkich marzących o pracy w mediach. - To jest dobre słowo, które powinni sobie wziąć do serca wszyscy ludzie, którzy chcą pracować w mediach – podkreślił.
Ibisz o swoim sukcesie w telewizji
Dziś Krzysztof Ibisz jest twarzą takich programów jak „Taniec z gwiazdami” czy „Awantura o kasę”, która po latach wróciła na antenę Polsatu. Prezenter nie ukrywa, że na jego sukces złożyło się nie tylko ogromne zaangażowanie i ciężka praca, ale także szczęście do ludzi spotkanych na swojej drodze. Choć prowadził dziesiątki programów, sam przyznaje, że tylko jeden projekt nie okazał się sukcesem – i to nie z jego winy.
Z kilkudziesięciu programów telewizyjnych, które miałem przyjemność prowadzić czy realizować można powiedzieć, że nie wyszedł mi jeden. Ale to w ogóle nie miało nic wspólnego z prowadzeniem programu, stało się tak tylko dlatego, że to nie był program na nasz kraj - podsumował.