Denver – pies do zadań specjalnych
Pies ratowniczy to pies specjalnie wyszkolony – pracuje i uczy się razem ze swoim przewodnikiem, wykorzystując doskonały węch i sprawność fizyczną. Dzięki temu może nieść pomoc w bardzo trudnych warunkach i tam, gdzie działania ratowników byłyby albo niemożliwe, albo bardzo czasochłonne.
W strukturach Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego psy dzielą się na pięć głównych specjalizacji:
- Psy lawinowe – szkolone do poszukiwania osób zasypanych przez śnieżne lawiny, potrafią szybko zlokalizować człowieka nawet pod grubą warstwą puchu, dodatkowo w trudnych warunkach mrozu i wiatru,
- Psy gruzowiskowe – przeszukują osuwiska skalne i zawalone budynki, odnajdują zapach pod warstwami metalu, betonu i drewna,
- Psy terenowe – potrafią odnaleźć człowieka w otwartym terenie, np. w lesie, pracując na tzw. wiatrowym zapachu, czyli ludzkiej woni niesionej przez powietrze,
- Psy do wykrywania zwłok – wyspecjalizowane w odnajdywaniu zapachu ludzkich zwłok na różnym etapie rozkładu zarówno w terenie, wodzie, jak i pod gruzami,
- Psy tropiące – szkolone w podążaniu za ludzkim śladem na podstawie indywidualnego zapachu – potrafią zignorować wszystkie inne zapachy i typować kierunek, w którym mogła podążać poszukiwana osoba.
Choć obszary są różne, w strukturach GOPR w Polsce istnieje szczególny przypadek czworonoga wielozadaniowego. Owczarek niemiecki Denver z Beskidzkiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pomyślnie zdał egzaminy i zdobył certyfikaty we wszystkich pięciu wyżej wymienionych specjalizacjach. O niezwykłym psie porozmawialiśmy z jego przewodnikiem, ratownikiem Andrzejem Bogdanikiem.
Pies w GOPR. „To jest nasza decyzja”
Andrzej Bogdanik zdecydował się na psa w czasie pandemii, głównie na prośbę dzieci. Wiedział, że jako ratownik GOPR potrzebuje czworonoga aktywnego, dlatego wybrał owczarka niemieckiego i postanowił wyszkolić go na psa ratowniczego:
– W GOPR wygląda to tak, że te psy są naszymi osobistymi psami. Nie kupuje nam ich ani nie narzuca żadna organizacja. To jest nasza decyzja. Mamy taki wewnętrzny układ, że powinien być to pies z linii pracującej, głównie z uwagi na predyspozycje i genetykę. Bo jeśli rodzice czy dziadkowie pracowali, to jest duża szansa, że ten pies też będzie.
Wiele ras kwalifikuje się jako rasy psów ratowniczych. Oprócz owczarków niemieckich ratownicy pracują z owczarkami belgijskimi, border collie, cattle dogami, tollerami czy wyżłami.
Denver rozpoczął swoje szkolenie od momentu pojawienia się w domu Andrzeja, czyli od siódmego tygodnia życia. Na początek – proste polecenia, budowa więzi z przewodnikiem. Po trzech latach czworonóg zdaje jeden z pięciu egzaminów i zdobywa certyfikat. Denver w pierwszej kolejności został psem lawinowym.
Niezwykłe psy w GOPR. „Jedyne w Polsce”
Choć niektóre ze specjalności są w swoich założeniach podobne do siebie, istnieją też ogromne różnice. Andrzej Bogdanik zauważa, że największą jest właśnie praca psa w terenie otwartym – z dumą podkreśla, że czworonogi w GOPR jako jedyne w Polsce potrafią szukać ludzi zarówno żywych, jak i martwych.
Dostajemy do przeszukania sektor, w którym pies ma znaleźć dowolny zapach człowieka, który się nie przemieszcza. Nie podkładamy mu żadnego zapachu, bo w praktyce często go nie mamy. Pies potrafi to rozdzielić – jeśli wyczuje zapach przemieszczających się w okolicy ratowników, zignoruje go.
Co ciekawe, pies w trakcie szkolenia uczy się szukać osób z demencją, którym zdarza się zgubić. Czworonóg rozpoznaje wówczas charakterystyczne, niewielkie i bardzo chaotyczne ruchy poszukiwanego człowieka.
Andrzej Bogdanik zdradza, że w trakcie szkolenia psom specjalnie utrudnia się scenariusze, żeby potrafiły sobie radzić w praktyce. Osoby pozorujące mogą np. nagle zacząć się przemieszczać, krzyczeć na psa lub wymachują kijem.
Denver ze swoim opiekunem, Andrzejem Bogdanikiem; fot. Beskidzkie GOPR
„Nie ma skuteczniejszego narzędzia niż psi nos”
Choć technologia dynamicznie się rozwija, wciąż nie wynaleźliśmy niczego, co skutecznością przebiłoby psi nos. Opiekun Denvera tłumaczy nam, jak silna jest przewaga czworonoga nad elektroniką:
– W poszukiwaniach ludzi pod śniegiem najważniejsze jest, żeby osoby na terenie lawinowym miały zestaw ABC, czyli detektor, sondę i łopatę. Jeśli mają detektor, my jesteśmy w stanie ich szybko namierzyć, przestawiając nasze urządzenie w tryb szukania. Ale jeśli wypuszczam psa, to zanim zobaczę odległość na detektorze, to on już jest na miejscu i pokazuje, gdzie powinienem kopać.
Żeby zostać ratownikiem trzeba przejść kurs pierwszego stopnia, gdzie kandydaci uczą się posługiwać sprzętem, np. właśnie sondować i kopać. Przychodzimy na takie kursy jako przewodnicy psów, żeby pokazać, jak czworonogi pracują na terenie lawinowym. Zwykle ci młodzi są w ciężkim szoku, kiedy pies błyskawicznie znajduje ludzi, a oni jeszcze nie zdążyli rozłożyć sond.
Andrzej Bogdanik opowiada nam tragiczną historię lawinową w Białym Jarze z 1968 roku. GOPR nie dysponował wówczas psami, do akcji wkroczyły psy ratowników czeskich i znalazły połowę nieżywych osób. Z kolei czworonogi z grupy Huzar ruszyły na pomoc po trzęsieniu ziemi w Turcji w 2023 roku, by odnajdywać ludzi pod gruzami. W ten sposób psy uratowały 12 osób.
Nie tylko Denver. „Nasz pies odnalazł dwie osoby w kopalni. Po roku”
Choć ostatnio to o Denverze zrobiło się głośno, Andrzej Bogdanik opowiada nam o innych psach w GOPR i mówi jasno – ich czworonogi to wszechstronni specjaliści:
– Chyba wszystkie nasze psy posiadają co najmniej dwie lub trzy specjalizacje. Pierwszym, który miał cztery, był Toller. Jesteśmy w stanie przygotować nasze psy do każdej pracy.
Ratownik opowiada historię o odnalezieniu ciał po katastrofie w kopalni:
Jeden z psów Beskidzkiego GOPR, border collie, odnalazł dwa ciała górników, którzy zaginęli po katastrofie w kopalni. Odnalazł ich po roku.
– Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, czy Denver jest najlepszym psem w GOPR? Powiedziałbym, że nie. Mamy wiele psów, które w swoich specjalizacjach sięgają nieba. Atutem Denvera jest jego wszechstronność – pracuje na lawinach, szuka osób nieżywych i jest w stanie tropić, a to się udaje niewielu psom.
Denver; fot. Beskidzkie GOPR
Trudności i przyjemności
Najtrudniejszą częścią pracy i opieki nad psem ratowniczym jest czas:
- My w większości jesteśmy ratownikami-ochotnikami. Mamy normalną pracę zawodową. Dyżurujemy w weekendy. Ten czas, który możemy psu poświęcić, musimy wykroić z naszego wolnego czasu. Robimy po dwa treningi dziennie, czyli muszę przed pracą wstać, zrobić pierwszy trening, po powrocie zrobić drugi. To jest chyba najtrudniejsze, że musimy poświęcić bardzo dużo czasu i jego dla innych sfer życia może już brakować.
Ratownik jasno podkreśla jednak, że praca z takim psem to wspaniałe doświadczenie. Denver, choć z wyglądu może budzić ogromny respekt, to pies bardzo przyjazny. Kocha ludzi, lubi się z nimi bawić. Na co dzień mieszka w domu i ma oficjalne zezwolenie na spanie na kanapie:
O to głównie walczyła córka. Ja nie do końca chciałem się na to zgodzić. Zaczęła mi wysyłać zdjęcia i pisać „Tato, zobacz jak on fajnie leży na kanapie, ja go nie będę zrzucać”. I tak już zostało.
Z Andrzejem Bogdanikiem z Beskidziego GOPR rozmawiał Hubert Drabik.