Wskoczył na wybieg dla niedźwiedzi w warszawskim zoo. Był pijany

W czwartek rano 23-letni mężczyzna przeskoczył ogrodzenie i znalazł się na wybiegu dla niedźwiedzi w warszawskim ZOO. Zaatakował jedno ze zwierząt i próbował je podtapiać. Świadkowie twierdzą, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu.

Agresywny intruz

W czwartek przed południem zwiedzający warszawski ogród zoologiczny byli świadkami niecodziennego zdarzenia. 23-letni mężczyzna postanowił przeskoczyć barierkę i wejść na wybieg dla niedźwiedzi. Po tym, jak jedno ze zwierząt zbliżyło się do niego, mężczyzna postanowił wskoczyć do fosy, gdy niedźwiedzica poszła jego śladem, ten próbował ją podtopić. Gdy zwierzę zaczęło być agresywne, intruz postanowił wejść na najwyższą skałę i tam poczekać na pomoc. Mężczyzna wyszedł cało ze zdarzenia, ustalono, że miał 1,5 promila alkoholu we krwi.

Sabina, stara niedźwiedzica, która została napadnięta na swoim wybiegu przez dorosłego mężczyznę, fizycznie wyszła z tego zdarzenia bez szwanku, ale jest mocno zestresowana. Jest niedźwiedziem o przeszłości cyrkowej i do obecności ludzi jest przyzwyczajona, jednak absolutnie nie spodziewała się ataku ze strony człowieka. Po zdarzeniu dochodzi do siebie, siedząc w wodzie i porykując nerwowo. Zajmują się nią troskliwi opiekunowie - czytamy w oświadczeniu warszawskiego ogrodu zoologicznego

Zestresowane zwierzę

Pijany 23-latek miał szczęście, ponieważ w czasie zdarzenia na wybiegu przebywała jedynie 37-letnia niedźwiedzica Sabina, która wcześniej brała udział w pokazach cyrkowych. Choć była oswojona z ludźmi, to nie spodziewała się ataku ze strony intruza. Służby poinformowały, że były gotowe zastrzelić zwierzę, jeśli sytuacja by tego wymagała. Po zdarzeniu Sabina powoli dochodzi do siebie. Warszawski ogród zoologiczny zapowiedział, że podejmie kroki prawne związane z nieodpowiedzialnym zachowaniem mężczyzny.

Jest niedźwiedziem o przeszłości cyrkowej i do obecności ludzi jest przyzwyczajona, jednak absolutnie nie spodziewała się ataku ze strony człowieka. Po zdarzeniu dochodzi do siebie siedząc w wodzie i porykując nerwowo. Zajmują się nią troskliwi opiekunowie - informuje ZOO

Pandy po 10 latach zaczęły spółkować w zamkniętym zoo. Skutki pandemii koronawirusa
W czasie pandemii koronawirusa na świecie dzieją się niezwykłe rzeczy. Niektóre sytuacje pokazują, jaki wpływ ma człowiek na środowisko. W dobie, gdy ludzie wychodzą z domu tylko po najpotrzebniejsze rzeczy, okazuje się, że emisja spalin znacznie się zmniejszyła, a dzikie zwierzęta odważyły się wejść do miast. Popularne obiekty turystyczne są znacznie mniej zanieczyszczone i natura w nich "odżywa". Tak też stało się w zoo w Hongkongu, gdzie po 10 latach pandy zaczęły ze sobą spółkować...

Zobacz także