Ukradł auto z dzieckiem w środku. Wrócił, by nakrzyczeć na matkę i znów odjechał

Co jakiś czas pojawiają się informacje na temat kuriozalnych wręcz akcji policyjnych czy przestępstw. Ostatnio dość głośno w mediach zrobiło się na temat pewnego złodzieja samochodów, który odjechał z parkingu cudzym samochodem, w którym było... dziecko. Mężczyzna wrócił do matki chłopca, by na nią nakrzyczeć. Oddał dziecko i znów odjechał.

Ukradł samochód z 4-latkiem w środku

Jak informują zagraniczne media, do kradzieży samochodu doszło w USA w stanie Oregon. W sobotni poranek mieszkanka Beaverton - Crystal Leary - postanowiła zrobić szybkie zakupy w jednym z okolicznych sklepów. Jej 4-letni synek miał zaczekać na nią kilka minut w samochodzie. W tym samym czasie złodziej postanowił ukraść z parkingu jej auto. Nikt wówczas nie spodziewał się, że historia potoczy się w dość absurdalny sposób...

Wrócił, by nakrzyczeć na matkę

Po pewnym czasie sprawca zorientował się, że na tylnym fotelu siedzi 4-latek, którego matka zostawiła w samochodzie na czas zakupów. Mężczyzna wrócił więc do sklepu, znalazł Crystal i wyraził swoje zdenerwowanie zaistniałą sytuacją:

Nakrzyczał na matkę za to, że zostawiła dziecko w samochodzie i zagroził, że wezwie policję – relacjonuje Matt Henderson, rzecznik policji z Beaverton.

Zniecierpliwiony i poirytowany złodziej kazał matce zabrać dziecko i znowu odjechał skradzionym pojazdem. Na szczęście chłopiec był cały i zdrowy. Nie odniósł żadnych obrażeń.

Jestem wdzięczna, że nic mu nie jest. To było bardzo głupie i nigdy więcej tego nie zrobię - przyznaje Leary. 

Policja poszukuje samochodu i mężczyzny, który dopuścił się kradzieży.

Włamał się do domu, bo chciał ukraść alkohol. 37-latek został zatrzymany
Policjanci z Komisariatu Policji w Andrychowie dokonali zatrzymania 37-latka, który włamał się do jednego z domów w gminie Andrychów, aby ukraść alkohol. Włamywacz przyznał się do winy. Mężczyźnie grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Pobity trzylatek, napastnik był jeszcze młodszy. Nietypowa interwencja policjantów na sali zabaw
Mimo, że sytuacja brzmi absurdalnie, policjanci wezwani na interwencję musieli zareagować. Kobieta zgłosiła, że jej dzieci zostały pobite na sali zabaw. Poszkodowani i napastnik byli na miejscu. Pomoc medyczna nie była potrzebna - sprawa brzmiała naprawdę poważnie. Patrol został wysłany pod podany adres, później jednak okazało się, że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Policjanci musieli być bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się, że sprawcą pobicia jest... dwulatek.

Zobacz także