Historia miasta Pinczów
Na sam początek warto wspomnieć, że Pińczów jest położony nad rzeką Nidą, około 39 kilometrów na południe od Kielc. Miasto znajduje się częściowo w dolinie Nidy i wchodzi w skład tak zwanego Garbu Pińczkowskiego. Rozwój Pińczowa rozpoczął się od kamieniołomu, który istniał tam już w XII wieku, a bezpieczeństwa pracujących tam górników strzegł niewielki gród obronny, który prawdopodobnie zniszczyli Tatarzy. W pierwszej połowie XIV wieku na miejsce tego grodu wniesiono gotycki zamek, a u stóp zamku rozwinęła się osada. Początkowo nosiła nazwę Piędziców, ale od XVI wieku używa się już współczesnej nazwy – Pińczów.
Nie zachowały się niestety żadne informacje o pierwszych właścicielach tej miejscowości. Wiadomo, jednak, że w pierwszej połowie XV wieku osada ta była już własnością rodu Oleśnickich. To wybudowali na górze zamkowej nową rezydencję, a w zasadzie ufundowali istniejący tam klasztor Paulinów. W pierwszej połowie XV wieku sam król Władysław Jagiełło na zamku nadał temu miejscu prawa miejskie.
Bardzo ważnym okresem w historii Pińczowa jest etap reformacji. Za sprawą Mikołaja Oleśnickiego miasto to stało się bowiem jej ośrodkiem. Takim symbolicznym wydarzeniem pokazującym tę zmianę było wypędzenie z miasta Paulinów, a ich kościół zamieniono w zbór kalwiński. Miało to miejsce w roku 1550. W budynkach poklasztornych powstało natomiast słynne wówczas na całą Europę Gimnazjum Pińczowskie, nazywane później „sarmackimi Atenami”. Ważnym faktem jest też to, że w 1559 w zamienionym na zbór kościele Jana Ewangelisty po raz pierwszy publicznie odczytano słowa hymnu Jana Kochanowskiego „Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary”.
Legenda o tajemniczym rycerzu
Warto również wspomnieć o kilku legenedach związanych z Pińczowem. Jedna z nich dotyczy pochodzenia nazwy miasta i opowiada o rycerzu, który wracał ze swoją drużyną do domu z dalekiej wyprawy. Codziennie po południu zatrzymywali się na odpoczynek, by móc przespać się trochę i następnie ruszyć w dalszą drogę. Pewnego razu ich miejscem noclegu stał się teren leśnej polany otoczony starymi drzewami. Rycerze jak zawsze postawili namioty, rozpalili ogniska i w końcu wszyscy poszli spać. Kiedy zapadła noc, las obudził się do życia. Między drzewami było słychać szepty, krzyki, potrzaskiwania, które obudziły rycerza. Ten zapalił jedną z gałęzi i w jej blasku próbował namierzyć źródło hałasu. Wtedy właśnie na grubym konarze niedaleko dębu, tuż obok głębokiej dziupli, zobaczył pięć hałasujących sów. Kiedy przyszedł ranek, rycerz i jego towarzysze rozglądnęli się po okolicy. Warto zaznaczyć, że była ona naprawdę piękna. Roztaczał się tu malowniczy widok na łąki, pola, lasy i płynącą rzekę. Miejsce to zrobiło na nich tak ogromne wrażenie, że postanowili osiedlić się tam na stałe. Założyli miasto, które nazwali „pięć sów” na pamiątkę tych ptaków, które rycerz ujrzał w środku nocy.
Według innej wersji tej legendy tych pięć sów miał zobaczyć Kazimierz Sprawiedliwy, czyli książę wiślicki, jeden z najmłodszych synów Bolesława Krzywoustego.
Legenda o herbie
Jest jeszcze jedna legenda, związana z Pińczowem, która opowiada o herbie. Dawno temu, zanim Pińczów jeszcze został miastem, był on taką uczęszczaną osadą handlową. Przemierzali tę krainę we wszystkich kierunkach kupcy i wieźli ze sobą towary do różnych książęcych grodów. Wielu z nich transportowało bursztyn i żelazo. Kupcy znajdowali w tam bezpieczne schronienie, mieszkańcy byli dla nich bardzo gościnni i chętnie ich przyjmowali.
Pewnej późnej jesieni taka właśnie grupa kupców zatrzymała się w osadzie. Wśród nich był jeden wyjątkowo urodziwy młodzieniec, który był żywo zainteresowany mieszkańcami Pińczowa. Obserwował mieszkańców i ujrzał pośród nich śliczną niebieskooką dziewczynę. Ta również go zobaczyła i - jak to często w takich legendach bywa – młodzi nie mogli oderwać od siebie wzroku. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, a kupiec poprosił ojca dziewczyny o jej rękę. Niestety, ten nie życzył sobie takiego zięcia i nie tylko nie dał zgody na zaślubiny, ale też wyrzucił przybysza za bramę i zakazał mu kiedykolwiek pojawiać się w osadzie.
Nadeszła wiosna, kiedy karawany kupców znowu ruszyły w drogę. Zakochany młodzieniec nie mógł jednak się oprzeć pokusie ujrzenia dziewczyny i postanowił, że dołączy do jednej z takich wypraw. Zabrał ze sobą krzew róży, aby ofiarować go ukochanej jako symbol miłości i wierności. Kiedy w końcu dojechał do osady zapomniał o strachu. Szybko więc znalazł tę dziewczynę, pocałował ją i podarował piękny kwiat. Para tak była sobą zajęta, że w ogóle nie przeczuwali, że nadchodzi nieszczęście. Stojący na wieży ojciec dziewczyny zauważył ich, od razu poznał tego młodzieńca. Zdjął łuk ze ściany i strzelił. Wtedy stało się jednak coś niezwykłego. Strzała rozdwoiła się w locie, obie połowy prawie dotarły do celu i ugodziły obie ofiary w pierś, ale ominęły serce. Kilka kropli spadło na ten krzak róży, który mężczyzna podarował swojej ukochanej, a ten natychmiast zakwitł. Wówczas ojciec jakby się przebudził, zrozumiał, że czuwa nad młodymi opatrzność i pozwolił córce wyjść za mąż.
Gdy młody kupiec wyzdrowiał wyprawiono naprawdę huczne wesele, a potem szczęśliwa młoda para żyła długo i szczęśliwie ciesząc się powszechnym szacunkiem. Kiedy Pińczów stał się miastem to rozdartą na dwie części strzałę umieszczono w jego herbie. Swoją rolę odegrała też róża, która dała początek wielu pięknym ogrodom. Sam Pińczów nazwano zresztą „miastem róż”.
Tyle mówią legendy, a dzisiaj Pińczów jest miastem naprawdę atrakcyjnym, w którym zabytków zdecydowanie nie brakuje.