Tragiczny wypadek
5 listopada 1961 r. Irena Santor podróżowała samochodem z Łodzi do Warszawy. Za kierownicą siedział kompozytor Jerzy Abratowski. W pojeździe siedziała również jego żona, Ludmiła Jakubczak. Auto wpadło w poślizg i uderzyło w drzewo. Choć Santor i Abratowski doznali niewielkich obrażeń, Jakubczak na skutek obrażeń czaszki zmarła w drodze do szpitala.
Wypadek był ogromnym ciosem nie tylko dla polskich fanów – w końcu Ludmiła Jakubczak była wschodzącą gwiazdą estrady i świetnie zapowiadającą się piosenkarką. Irena Santor mocno się z nią przyjaźniła, podobnie z jej mężem, Jerzym Abratowskim. Śmierć 22-latki wstrząsnęła życiem dwójki, która przeżyła wypadek. Część osób zaczęła podejrzewać ich o zaplanowanie zabójstwa Ludmiły.
Podejrzenia o romans
Podstawą oskarżeń o zabójstwo były podejrzenia, jakoby Irena Santor miała romans z Jerzym Abratowskim. Było to oczywistą nieprawdą, ale sprawa ciągnęła się po sądach. Na szczęście wymiar sprawiedliwości oficjalnie orzekł, że nie doszło do żadnej zaplanowanej zbrodni. Cała sytuacja mocno odbiła się na zdrowiu psychicznym tej dwójki. Co więcej, podczas pogrzebu Ludmiły Jakubczak na Starych Powązkach doszło do przykrej sytuacji – jedna z osób wykrzyczała, że Jerzy Abratowski jest mordercą. Irena Santor również padła ofiarą pomówień. Pewna kobieta prześladowała ją przekonana, że wokalistka faktycznie jest zamieszana w zabójstwo gwiazdy PRL.
Śmierć Jerzego Abratowskiego
Jerzy Abratowski na jakiś czas zamieszkał w zakonie benedyktynów w Tyńcu. Ostatecznie, pod koniec lat sześćdziesiątych, podjął decyzję o opuszczeniu kraju. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął nowe życie. Zmarł w przykrych okolicznościach – w 1989 roku w Los Angeles przebywał w banku, kiedy złodzieje dokonali napadu rabunkowego. Kompozytor został przez nich postrzelony. Jego symboliczny grób z adnotacją „spoczywa na obczyźnie” znajduje się na Cmentarzu Komunalnym w Tarnowie.