Rowerem przez Himalaje? Dokonał tego Polak, Marcin Korzonek

1300 kilometrów przez najwyższe przełęcze świata pokonał Marcin Korzonek, podróżnik z Wrocławia. W czasie blisko miesięcznej wyprawy w indyjskie Himalaje rowerzysta wjechał na dwóch kółkach na cztery przełęcze o wysokości powyżej 5 tysięcy metrów nad poziomem morza. Krzysztof Urbaniak w programie RMF FM "Wszystko w temacie" rozmawiał z mężczyzną. Posłuchajcie!

Miłość do roweru

Marcin Korzonek to miłośnik rowerowy, instruktor turystyki rowerowej, dziennikarz i laureat wielu nagród podróżniczych. W ciągu 20 lat zorganizował aż 16 wypraw rowerowych: odwiedził 40 krajów. Uwielbia podróże przez pustynie - pokonał ich aż osiem, w tym między innymi Saharę w Tunezji.

W tym roku postanowił zmierzyć się z wysokogórskim regionem Ladakh w Himalajach w północnych Indiach. Obszar ten zwany małym Tybetem, znany jest z wysokich przełęczy, terenów pustynnych oraz górzystych.

Trasa, którą obrał i pokonał Korzonek, składała się z 5 najwyższych przełęczy o wysokości do około 4000 m n.p.m do ponad 5000 m n.p.m. Droga była szturmowa, asfaltowa i z pewnością należy do najbardziej niebezpiecznych na świecie. Przy budowie drogi zginęło 120 osób i dopiero po kilku latach otworzono ją dla turystów i to tylko w okresie letnim.

"Wysokość była ogromnym wyzwaniem"

Krzysztof Urbaniak w programie RMF FM „Wszystko w temacie” rozmawiał z Marcinem Korzonkiem. Mężczyzna pokonał 1300 kilometrów w poziomie i ponad 18 kilometrów w pionie. Podróżnik z Wrocławia wyruszył w samotną podróż, która trwała prawie miesiąc. Prowadzący zapytał go, czy wysokość była dla niego największym wyzwaniem.

5 tysięcy metrów to jest zabójcza wysokość. Można tam zginąć. Przy mnie na przełęczy zemdlał człowiek - na szczęście był tlen. Na wysokości 4 700 przy mnie rowerzysta powiedział, że absolutnie nie da rady i się położył. Wyglądało to źle, zaczął zjeżdżać w dół. Mówi się, że od wysokości 3 000 metrów można dostać choroby wysokościowej. Ja maiłem ze sobą leki - tak zwany Diuramid, używany przez himalaistów - ale nie używałem to na szczęście. Tu dodatkową trudnością było to, że jadę sam. Jakby się coś działo, jeżeli bym zemdlał - to nie ma mi kto pomóc. Tym bardziej więc musiałem aklimatyzacje bardzo dobrze wykonać - powiedział Korzonek.

Krzysztof Urbaniak zapytał go, na czym polegał u niego proces aklimatyzacji i czy różnił się od tego, który wykonują himalaiści.

Aklimatyzacja polega na tym, że wjeżdżamy stopniowo na tą wysokość. Czasami obniżamy, przyzwyczajamy organizm. Nie to, że przylatujemy i od razu wchodzimy na wysokość 4 000 metrów. (...) Wszystkie doświadczenia, które potrzebowałem, brałem od himalaistów - stwierdził rowerzysta. 

View this post on Instagram

He really did it !!! @marcin.korzonek.info traveled a total of 1,300 km as part of the Kross the Himalaya trip! During the last few days he conquered two more passes: Taglang La (5320 meters) and Lachulung La (5035 meters). As you are reading these words, Marcin is on his way to Delhi, from where he will travel back to Poland. Keep an eye out for the final report on his journey and a summary of the escapade. ? ? ? #krossbikes #kross #krossonepassion #krossthehimalaya #bike #hardwork #bikepacking #twowheelsonepassion #travel #bikephotos #bicycle #bicicleta #bikelife #bikeporn #bikelover #cycling #bikestagram #instabike #cyclist #rideyourbike #cyclinglife #outsideisfree #fromwhereiride #worldbybike #marcinkorzonek #challenge #biketravel #traveler #travelmore #journey

A post shared by KROSS (@krossbikes) on

Waga roweru - główny problem podczas wyprawy

Wyczyn, którego dokonał Marcin Korzonek, jest imponujący. Sam przemierzył tysiące kilometrów i musiał przetrwać własne słabości, ale także zmierzyć się ze zmieniającymi się warunkami atmosferycznymi.  Zapytaliśmy go, o ile cięższa była ta podróż niż np. przejazd po Karkonoszach.

Tlenu jest o połowę mniej na wysokości 5 000 metrów. Problemem była waga roweru. Ja miałem ciężki rower, ponieważ miałem 30 kilo sprzętu. (...) Miałem namiot, kuchenkę, żywność specjalną, naprawcze rzeczy. Musiałem być absolutnie niezależny - jeżeli cokolwiek się nie stanie, dam sobie radę. Sam sprzęt fotograficzny to 5 kilo. Każdy dodatkowy kilogram bagażu, jeżeli wspinamy się w górę - w tym wypadku jedziemy pod górę - waży więcej, niż na nizinach. To jest kilkukrotny większy wysiłek - powiedział.

Marcin Korzonek przed wyruszeniem założył, że dziennie będzie pokonywać 50 kilometrów. W efekcie był w stanie przejechać 55 kilometrów. A w rekordowym dniu aż 90 kilometrów!

"Wszystko w temacie" w RMF FM - od poniedziałku do piątku od 23.00!

Fot. Pixabay

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Wszystko w temacie: Rekord długowieczności to kłamstwo?
Ania Wyszkoni: Szczerze o planach i postanowieniach noworocznych!
Spożycie czekolady zwiększa nasze umiejętności matematyczne?!
Jacek Tomkowicz i Robert Karpowicz postanowili zapisać działaczy PO na zajęcia judo!

Gorący temat

Jak przygotować się na nagłe zagrożenie? To musisz wziąć ze sobą do plecaka
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa udostępniło nową stronę internetową, na której można znaleźć poradniki na wypadek sytuacji kryzysowych. Instytucja w krótkim poradniku przypomina, co powinno znaleźć się w naszym plecaku na wypadek ewakuacji.

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama