Prawie nadzy próbowali zdobyć Śnieżkę. Turystów z hipotermią ratował GOPR

Siedmioro turystów w bardzo skąpych strojach próbowało zdobyć szczyt Śnieżki. Temperatura odczuwalna wynosiła wówczas -15 stopni Celsjusza. "Śmiałków", którzy nabawili się hipotermii, musiał ratować GOPR.
Fot. Shutterstock

Prawie nadzy próbowali zdobyć Śnieżkę

We wtorek 4 grudnia około południa ratownik dyżurny GOPR otrzymał zgłoszenie o znajdujących się w schronisku Dom Śląski na Śnieżce osobach w stanie mocnego wychłodzenia. Ratownicy otrzymali informację o trójce turystów, jednak – jak się okazało na miejscu – było ich więcej, bo aż siedem. Prawie nadzy „śmiałkowie” – panowie w szortach, panie w bikini – próbowali zdobyć szczyt Śnieżki.

„To są osoby, które próbują mocnych wrażeń szukać w niskich temperaturach. Strój osoby, która bierze udział w takim – nazwijmy to – seansie, wygląda w ten sposób, że mężczyźni ubrani są w krótkie spodnie, buty górskie, natomiast mają gołe torsy, gołe nogi. Ewentualnie czapki, czy opaski na głowach. Natomiast panie mają jeszcze część stroju kąpielowego, który widzimy najczęściej na plażach” – powiedział TVN24 Grzegorz Tarczewski, zastępca naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR.

Sprawna akcja GOPR

Ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe niemożliwe było użycie do pomocy turystom z objawami hipotermii śmigłowca ratunkowego. Pułap chmur był bardzo nisko, silny wiatr osiągał prędkość nawet 19 m/s, a temperatura odczuwalna sięgała -15 stopni Celsjusza. Warunki pozwoliły jednak na dojechanie do schroniska samochodami – na miejsce wysłano dwa zespoły. Całej siódemce turystów, którzy – jak się okazało – pochodzą z Holandii, Francji, Hiszpanii, Kanady, Wielkiej Brytanii i Szwecji, zapewniono doraźną pomoc w postaci pakietów grzewczych i specjalnych śpiworów. Następnie wszyscy zostali przetransportowani do Karpacza. Ostatecznie odbyło się bez szpitala.

Turyści nie zapłacą za pomoc ratowników

„To mogło się skończyć znacznie gorzej” – mówi Grzegorz Tarczewski. Turyści za akcję ratowników nie będą musieli płacić. Gdyby do sytuacji doszło za naszą południową granicą, służby górskie wystawiłyby „śmiałkom” potężny rachunek. „Ja nie mam zamiaru oceniać. Ale jako ratownik powiem, że jak ktoś naraża w ten sposób własne życie i zdrowie, to jest to zwyczajnie nieodpowiedzialne” – podkreśla zastępca naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR.

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Gorący temat

Sandra Milwiw-Baron obala stereotypy o ciąży. Tak wyglądały u niej pierwsze miesiące
Sandra Milwiw-Baron już niebawem powita na świecie swoje upragnione dziecko. 29-latka długo starała się o zajście w ciążę. Kiedy już zobaczyła dwie upragnione kreski na teście, pojawiły się również dolegliwości, które utrudniały jej funkcjonowanie. Żona Barona w jednym z wywiadów opowiedziała, z czym musiała się mierzyć.

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama