James Bay dla RMF FM. O dzieciństwie, początkach kariery i szczerości w życiu

Nominacje do Grammy, nagroda BRIT na koncie, a z drugiej strony wrażliwość towarzysząca mu od najmłodszych lat. To właśnie James Bay, który w tym roku pokazał "najlepszą wersję samego siebie" na EP "Oh My Messy Mind". O szczerości, dzieciństwie, miłości do muzyki i o tym, co powinni zrobić młodzi artyści aby odnieść sukces. Z Jamesem Bayem rozmawiał Mateusz Opyrchał.

"To, co słyszysz na tej płycie, jest najlepszą, autentyczną wersją mnie..."

Mateusz Opyrchał: Mam wrażenie, że znów oddajesz nam coś świeżego, jednocześnie zachowując wrażliwość i autentyczność, która towarzyszy twojej twórczości. „Oh My Messy Mind” to powrót starego, dobrego Jamesa Baya?

James Bay: Takie było zamierzenie. Od początku wiedziałem, że „Oh My Messy Mind” będzie brzmiał bardziej jak mój pierwszy album, a klimatem odejdzie od drugiego krążka. To, co słyszysz na tej płycie, jest najlepszą, autentyczną wersją mnie. Po prostu w taki sposób komponuję muzykę. Zdaję sobie sprawę, że jest tutaj sporo melancholii i smutku, przede wszystkim w tekstach utworów, ale to jest klimat, który lubię i który mnie porusza. Mam ogromną nadzieję, że jeśli działa to na mnie, to działa też na innych ludzi.

M.O.: Słuchając „Bad” naprawdę czuję się źle… Ale w tym znaczeniu, że trafia to do mnie i wpływa bardzo emocjonalnie. Twój przekaz jest bardzo wiarygodny.

J.B.: (śmiech) Bardzo się cieszę! Zauważ, że większość najlepszych utworów zawiera w sobie prawdę i szczerość, które artysta chce dać odbiorcom. To samo starałem się osiągnąć pisząc „Bad”. Tak naprawdę staram się to robić tworząc każdy utwór.

M.O.: Jesteś raczej indywidualistą jeśli chodzi o tworzenie. Rzadko możemy cię usłyszeć w duecie, zwłaszcza na albumach. Czym przekonała cię Julia Michaels?

J.B.: Przede wszystkim cenię ją za to jaką jest artystką i w jaki sposób two-rzy. Trafiliśmy na siebie będąc w podobnych sytuacjach. Julia, tak jak ja, wydaje swoją muzykę i koncertuje po świecie. Kiedy obydwoje byliśmy akurat w Los Angeles i mieliśmy trochę wolnego czasu od grania koncertów, spotkaliśmy się kilka razy, by wspólnie coś stworzyć. „Peer Pressure” jest pierwszym utworem, który udało nam się razem nagrać. Pokazaliśmy to znajomym i okazało się, że jest to kawałek, który trzeba wydać.

M.O.: Nie odkładasz dobrych utworów na później, jeśli czujesz, że coś jest warte pokazania…

J.B.: Absolutnie! Płyta „Electric Light” ukazała się w maju ubiegłego roku. Niecały rok później postanowiłem wydać cztery utwory, które według mnie tworzą bardzo spójną EP-kę. Nie chciałem żeby ludzie musieli czekać na kolejny album. To bardziej dorzucenie czegoś „extra” i pokazanie, że cały czas tworzę i sprawia mi to ogromną przyjemność.

"Nie potrzebuję śledzić obecnych trendów i próbować dostosowywać się"

M.O.: Nie zastanawiasz się, czy to co robisz, odniesie komercyjny sukces i czy po prostu się „sprzeda”, tylko chcesz to jak najszybciej oddać swoim fanom. Ta szczerość i autentyczność, o której wspominałeś, wygrywa?

J.B.: Robię taką muzykę, jaką chce. Jest to oczywiście też moja praca, która daje mi pieniądze, bo przecież - jak każdy - muszę się jakoś utrzymać. Ale jestem ogromnie wdzięczny, że mogę to robić. Ta wytrwałość w tworzeniu i graniu koncertów opłaca się na tyle, że są ludzie na świecie, którzy chcą przyjść, zapłacić za bilet i chcieć tego posłuchać. Nie potrzebuję śledzić obecnych trendów i próbować dostosowywać się do tego, co obecnie jest opłacalne. Nie zamierzam tego robić. Chcę po prostu robić swoje i dzięki temu jestem szczęśliwy.

"Kluczem do wszystkiego jest wiara w siebie          i w to, co się robi"

M.O.: Czy ta konsekwencja i wytrwałość jest z Tobą od zawsze?

J.B.: Pamiętam, że mając 11 lat, spojrzałem na moich rodziców i powiedziałem:

Muszę się nauczyć grać na gitarze, teraz! (śmiech)

To było tak silne pragnienie… Czułem w sobie moc i potrzebę złapania instrumentu. Kiedy jesteś dzieciakiem, wszystko wokół jest proste i jeśli czegoś chcesz, musisz to mieć od razu. Kiedy chcesz zagrać w piłkę, wychodzisz na zewnątrz i grasz. Będąc dzieckiem odczuwasz mniejszą odpowiedzialność za to, co robisz i wszystko wydaje ci się bardzo łatwe do osiągnięcia. Jednocześnie daje ci to większą swobodę i kreatywność do działania. Pamiętam, że pewnego dnia usłyszałem utwór „Layla” Erica Claptona i ten genialny riff, który dosłownie „rzucił mnie na kolana”… Od razu chwyciłem starą gitarę, która była w naszym domu rodzinnym i przez kolejny rok nie wychodziłem praktycznie z pokoju.

M.O.: Później postanowiłeś zdobyć wykształcenie muzyczne w szkole. Zacząłeś pisać swoją muzykę i pewnego dnia, ktoś przypadkiem wrzucił fragment twojego koncertu do sieci…

J.B.: Tak! To był koncert w jednym z londyńskich pubów. Pewien facet umieścił fragment, na którym gram jedną ze swoich piosenek. To był rok 2012, kiedy YouTube już wtedy był świetną drogą do promocji dla początkujących artystów. Pamiętam, że śledziłem masę muzyków, których nagrania w krótkim czasie osiągały niewyobrażalne wyniki wyświetleń, podczas gdy filmik ze mną, po sześciu tygodniach obejrzało 25 osób. To jednak wystarczyło i odezwała się do mnie wytwórnia z Nowego Jorku. Zaprosili mnie na spotkanie, uwierzyli w to, co robię i podpisaliśmy kontrakt.

M.O.: I znów wygrywa szczerość, której - mam wrażenie - boją się dziś młodzi muzycy, albo nie są do końca pewni, że to co robią, może zostać w ogóle docenione…

J.B.: Nie bójcie się opinii innych i uwierzcie w to, co robicie! To jak teraz wyglądają social media i jakie są oczekiwania nie jest ważniejsze od tego, co robicie i w czym czujecie się sobą. Spora część muzyków, nawet tych, którzy są już długo w branży, jest zaniepokojona czy ich twórczość jest na tyle dobra, by mogli ją pokazać światu. Spróbujcie się nie bać opinii i postarajcie się tworzyć najlepsze i najbardziej szczere piosenki jakie potraficie. Będąc muzykiem, twoim zajęciem jest właśnie muzyka, a nie cokolwiek innego i na tym musisz się skupić. Kluczem do wszystkiego jest wiara w siebie i w to, co się robi.

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

James Bay: Premiera teledysku "Us"
Nowy utwór James'a Bay'a! Posłuchaj już teraz!
James Bay i dwa nowe single! Posłuchaj "Pink Lemonade" i "Us"
Artyści dla Burberry

Gorący temat

Niemcy muszą uważać na osy. Za zabicie jednego z tych owadów grozi ogromny mandat
W Niemczech osy znajdują się pod ścisłą ochroną. Przepisy zakazują nie tylko uśmiercania tych owadów, ale nawet przenoszenia ich gniazd. Osoby, które złamią krajowe prawo, muszą liczyć się z bardzo wysokim mandatem. Najwyższe kary sięgają kilkudziesięciu tysięcy euro!

Reklama

Najnowsze wpisy

Ważnie wieści dla widzów TVN. Co z nowymi odcinkami "Na Wspólnej"?
Dawid Kwiatkowski w nietypowy sposób świętuje sukces. Zdecydował się rozebrać do zdjęcia [FOTO]
RMF FM rozdaje bilety na koncerty! Na liście: same gwiazdy! sanah, Michael Patrick Kelly, Imagine Dragons i wiele więcej!
Dzik szturmował rzeszowską uczelnię. Nagranie jest hitem [WIDEO]
Edyta Górniak przyjaźni się z reżyserem festiwalu w Opolu? "Nie wszystkie problemy moich kolegów są z mojego powodu"
"Siłowe wejście" do domu uratowało życie 72-latki z Wrocławia [WIDEO]

Nie przegap

Bryska pokazała, jak wygląda bez swojej różowej peruki. Szok! [FOTO]
Masz tę przyprawę w szafce. Wyciągnij, zagotuj, spryskaj ciało. Kleszcze będą uciekać!
Kamil i Beata z "Love Island 7" są razem po programie? Uczestnik show mówi o... poszukiwaniach "drugiej połówki"!
Hanna Śleszyńska w żałobie. Nie żyje były partner gwiazdy
Zjedli owsiankę, zgotowali sobie śmierć. 13 osób zmarło po toksycznym śniadaniu
Natalia Janoszek przerwała milczenie. Wydała oświadczenie ws. oskarżeń o zmyślenie kariery
Doda wystąpi w Opolu? Rzeczniczka festiwalu zabrała głos. "Została podjęta decyzja"

Reklama