Tatry. Zmrok zaskoczył turystów, ratownik TOPR sprowadził ich do schroniska

W najnowszej kronice Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego znajdziemy interwencję, w której ratownik wyruszył po turystów, którzy mieli problemy z powrotem z gór w związku z tym, że zapadł zmrok. Po godzinie 20:00 zaczęło robić się ciemno, bateria telefonu była na wyczerpaniu, a miłośnicy Tatr nie mieli ze sobą latarek...
Tatry/shutterstock.com

Zmrok zaskoczył turytów w Tatrach. Zadzwonili po TOPR

Turyści, którzy zadzwonili po pomoc, schodzili z Krzyżnego do Doliny Pięciu Stawów Polskich. W czasie zejścia okazało się, że bateria w telefonie szybko się rozładowuje, nie mają latarek, a w górach zapadł zmrok i zrobiło się ciemno. W tym momencie zdecydowali się poprosić o pomoc. Dyżurny ratownik z Pięciu Stawów przed godziną 22:00 bezpiecznie sprowadził ich do schroniska.

Po dwudziestej do TOPR zadzwonili turyści schodzący z Krzyżnego do 5-ciu Stawów informując, że jest ciemno nie mają światła, gdyż pada im bateria w telefonie. Proszą o pomoc w zejściu. Turystom na przeciw wyruszył ratownik pełniący dyżur w Stawach, który dotarł do turystów po 21-szej i przed 22-gą doprowadził ich do schroniska - czytamy w ubiegłotygodniowej kronice TOPR.

Ta historia jest dobrą okazją, by przypomnieć o tym, że wyruszając na szlak powinniśmy pamiętać o odpowiednim planowaniu trasy i dbałości o niezbędne wyposażenie – latarka w telefonie bywa zawodna. Latarka czy czołówka z zapasowymi bateriami i powerbank powinny być w każdym plecaku. Przypomnijmy również o tym, że na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego jest zakaz poruszania się po zmroku. 

Nie pierwszy raz zmrok zaskoczył turystów w Tatrach

Przypomnijmy, niewiele ponad dwa lata temu kilkudziesięciu turystów zostało "zaskoczonych" tym, że szlak po zmroku nie jest oświetlony. Wówczas chodziło o osoby, które utknęły na drodze do Morskiego Oka, która jest szerokim traktem pokrytym asfaltem. Najwyraźniej zapomnieli, że w Tatrach szlaki nie są oświetlone. Kiedy zapadł zmrok, zorientowali się, że nic nie widzą i nie mają latarek. Turystom nic się nie stało. Gdy wchodzili na szlak, byli informowani, że wozy, które mogły by ich zwieźć, jeżdżą do godziny 17.

Przez godzinę turyści, wśród których większość stanowią młodzi ludzie, siedzieli w barze na Polanie Włosienicy. Dopiero po godz. 18 zdecydowali się iść na dół.

Turyści - jak ustalono - nie byli jedną zorganizowaną grupą. Rzecznik zakopiańskiej policji Krzysztof Waksmundzki, przyznał wówczas, że osoby starsze i dzieci były zwożone samochodami, pozostali pod nadzorem straży i policji maszerowała na dół. Nikomu nic się stało. Turyści po prostu źle zaplanowali swoją wycieczkę i zbyt późno udali się do Morskiego Oka. Na miejscu zastała ich noc i 9-stopniowy mróz i nie byli w stanie kontynuować wyprawy powrotnej - poinformował rzecznik. Turyści nie powinni być zaskoczeni panującymi warunkami, bo widzieli, gdzie idą i o której godzinie zapada zmrok - podkreślał rzecznik policji. Jak widać nadal niektórzy zapominają o tym, by w osopowiedni sposób planować swoje wycieczki biorąc pod uwagę wszelkie czynniki - również godzinę zachodu słońca.

Dyżurny ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - w związku z historią turystów z Morskiego Oka - przyznał, że w tym przypadku miał miejsce "kompletny brak elementarnej wiedzy dotyczącej poruszania się w górach".

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Gorący temat

Czy Waldemar i Dorota z "Rolnik szuka żony" są razem? Ten komentarz nie pozostawia wątpliwości
Czy Waldemar i Dorota z programu "Rolnik szuka żony 10" są razem po programie? Pytanie to powraca wśród fanów show jak bumerang. Odpowiedź znaleźć można na instagramowym profilu uczestniczki "RszŻ". Dorota opublikowała bowiem zdjęcie, które rzuca nowe światło na sprawę.

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama