Tragiczny wypadek karetki na przejeździe kolejowym w Puszczykowie. Kierowca usłyszał wyrok

W kwietniu 2019 roku na przejeździe kolejowym w Puszczykowie doszło do tragicznego wypadku. W karetkę, która utknęła pomiędzy rogatkami, uderzył pociąg. W zdarzeniu zginęły dwie osoby - lekarz i ratownik. We wtorek Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał kierowcę karetki na cztery lata pozbawienia wolności.
Fot. Shutterstock

Tragedia na przejeździe kolejowym

Puszczykowo to niewielkie miasto w województwie wielkopolskim, niedaleko Poznania. Właśnie tu 3 kwietnia 2019 doszło do tragicznego wypadku na przejeździe kolejowym. W karetkę, która utknęła pomiędzy rogatkami, uderzył pociąg InterCity. W wyniku tego zdarzenia zginęły dwie osoby - lekarz i ratownik medyczny. Kierowca karetki trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami ciała. 

Śledztwo w sprawie wypadku zakończyło się we wrześniu 2019 roku. Prokuratura oskarżyła kierowcę karetki Sebastiana S. o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. W październiku ubiegłego roku ruszył proces mężczyzny, groziła mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. 

Kierowca usłyszał wyrok

We wtorek Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał Sebastiana S. na karę czterech lat więzienia. Mężczyzna otrzymał także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 6 lat oraz musi zapłacić po 50 tys. zł dla dwóch oskarżycielek posiłkowych. Sąd podkreślił w uzasadnieniu, że rogatki zadziałały prawidłowo i próba przerzucenia odpowiedzialności na ich awarię jest bezpodstawna.

Zdaniem sądu tutaj próba przerzucenia odpowiedzialności na ewentualną awarię rogatek nie jest niczym uzasadniona. W ocenie sądu nic nie wskakuje na to, aby w dniu zdarzenia rogatki były uszkodzone – zadziałały prawidłowo, były zamknięte tak jak należy - czytamy w uzasadnieniu do wyroku

Sąd nie ma wątpliwości, że Sebastian S., wjeżdżając na przejazd kolejowy, naruszył przepisy ruchu drogowego. Podkreślił również, że jest zaniepokojony informacjami, jakie w toku procesu przekazał oskarżony. Kierowca miał opowiadać o "zwyczaju", według którego dróżnicy umożliwiali przejazd karetek mimo tego, że w danym czasie powinien on być zamknięty.

Informacje, które przed sądem przedstawiał i oskarżony i niektórzy z pracowników pogotowia, że istnieje jakiś zwyczaj, który pozwalał na to, że dróżnicy otwierali przejazd karetkom pogotowia, zamiast długotrwałego oczekiwania, budzi niepokój sądu. Bo jeżeli sąd jest w stanie zrozumieć, że tego rodzaju praktyki w sytuacji, w której przejazd kolejowy jest obsługiwany przez dróżnika, czyli osobę, która bierze na siebie odpowiedzialność, że może być w tej chwili przejazd jeszcze otwarty dla karetki pogotowia, która śpieszy gdzieś z pomocą – tak w tym przypadku przejazd kolejowy automatyczny nie jest w stanie zareagować na sygnały świetlne czy dźwiękowe i spowodować automatycznie, że on będzie w tym momencie otwierał się, udzielając pierwszeństwa przejazdu dla karetki pogotowia - mówił sędzia Paweł Spaleniak

Sędzia uznał także, że umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego nie powoduje, że samo przestępstwo zostało popełnione w sposób umyślny. Oskarżyciele posiłkowi argumentowali, że Sebastian S. łamiąc przepisy liczył sie z tym, że dojdzie do katastrofy w ruchu drogowym.

Sąd nie podziela tu poglądów oskarżycieli posiłkowych, że oskarżony wjeżdżając na przejazd kolejowy przewidywał i godził się z tym, że dojdzie do katastrofy w ruchu lądowym. Przyjmując tego rodzaju sposób myślenia i sposób wnioskowania, musiałby sąd przyjąć również, że oskarżony liczył się z tym, że sam również zginie podczas tego ewentualnego zderzenia z pociągiem - wyjaśnił sędzia

Jechał pod wpływem alkoholu. Podczas kontroli próbował przekupić policjantów. To załatwi sprawę
Kujawsko-pomorska policja zatrzymała pijanego kierowcę, który miał we krwi ponad 2,5 promila alkoholu. Nietrzeźwy kierowca próbował też przekupić funkcjonariusza. Mundurowi zatrzymali 57-latka i zatrzymali mu prawo jazdy. Teraz mężczyźnie grozi do...

"Przyszedł odebrać telefon, wyjdzie za dwa i pół roku". Niecodzienna sytuacja w Skarżysku-Kamiennej
"Przyszedł odebrać telefon, wyjdzie za dwa i pół roku" - choć to zdanie brzmi absurdalnie, to jest doskonałym skrótem prawdziwej historii, która wydarzyła się w skarżyskiej jednostce policji...

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Wypadek na planie "Na sygnale". Na głowę aktora runęła kamienna płyta. Został zabrany na SOR
Keanu Reeves miał wypadek. Co się stało? "Słyszałem tylko jego krzyk"
Adrian ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" w szpitalu. Nie do wiary, co tkwiło w jego stopie! Pokazał zdjęcie
16-latka jechała na koncert Taylor Swift. Zginęła w tragicznym wypadku

Gorący temat

Hailey i Justin Bieberowie zdradzili płeć dziecka? Internet huczy od plotek
Na początku maja Justin i Hailey Bieberowie pochwalili się w sieci, że spodziewają się dziecka. Fani od razu zaczęli spekulować, jakiej płci będzie potomek znanych rodziców. "Detektywi z TikToka" nie mają w tej kwestii wątpliwości. Hailey zdradził jeden szczegół?

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama