Fasolka po bretońsku – hit z PRL-u, po który warto sięgać
Fasolka po bretońsku to dla wielu smak kojarzący się głównie z czasami PRL-u. Była przygotowywana w domu, serwowano ją również w barach mlecznych i restauracjach. Dziś na stołach gości znacznie rzadziej, a szkoda. Warto przypomnieć sobie o niej szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Ugotowana z wartościowych składników będzie stanowić ogromne wsparcie dla organizmu – odpowiada za to szczególnie likopen zawarty w pomidorach i koncentracie. To on chroni DNA komórek przed uszkodzeniem, zmniejsza ryzyko nowotworów i hamuje rozwój stanów zapalnych.
Fasola – wsparcie dla jelit
Główną rolę w daniu gra jednak fasola, która nie bez powodu zalicza się do czołówki najzdrowszych warzyw świata. Jej największym atutem jest duża zawartość błonnika, który jest zbawienny dla jelit. Dodatkowo „piękny Jaś” pomaga ustabilizować poziom cukru we krwi i obniżyć zły cholesterol. Spożywanie fasoli zapewnia uczucie sytości, ochronę przed zaparciami i złagodzenie stresu oksydacyjnego, co spowalnia procesy starzenia.
Dlaczego warto jeść fasolkę po bretońsku zimą?
Okres jesienno-zimowy to czas przeziębień i infekcji, dlatego warto włączyć do diety posiłki, które zapewnią maksimum składników odżywczych wspierających odporność. Fasolka po bretońsku to danie, które dzięki zawartości czosnku działa przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Dodatkowo cebula zawierająca kwercetynę działa przeciwzapalnie i wspiera działanie wątroby. Z kolei przyprawy (liść laurowy czy mielona papryka) to gwarancja ułatwiania trawienia i redukcji wzdęć.
Gdy spróbujesz przygotować fasolkę po bretońsku, zawsze możesz uczynić ją zdrowszą dzięki prostym sposobom. Spróbuj chociażby użyć kiełbasy drobiowej i zmniejszyć ilość boczku. Dzięki temu potrawa będzie dużo lżejsza.

