Dziennikarka Republiki wygrywa z TVP w sądzie. Chodzi o zaległe wynagrodzenie
Monika Borkowska, była dziennikarka TVP, a obecnie reporterka Republiki, poinformowała w mediach społecznościowych o wygranej sprawie sądowej przeciwko Telewizji Polskiej. Jak ujawniła, sąd drugiej instancji przyznał jej rację w sporze dotyczącym zaległego wynagrodzenia, którego nie otrzymała po rozstaniu z publicznym nadawcą.
Spór o pieniądze i warunki rozstania
W rozmowie z portalem Wirtualne Media Borkowska wskazała, że kluczową rolę w jej sprawie odegrał Adam Własiuk, dyrektor biura zarządzania kapitałem ludzkim w TVP. To on miał decydować o warunkach rozstania dziennikarzy z telewizją.
Moja sprawa sądowa dotyczyła zaległych, niewypłaconych mi, a należnych pieniędzy, za pracę w TVP – podkreśliła.
Borkowska dodała, że dyrektor Własiuk był świadomy istniejących zaległości, które miały wpływ na warunki podpisanego porozumienia przy odejściu z TVP. Szczegółów sprawy nie mogła ujawnić ze względu na zapisy porozumienia.
TVP komentuje sprawę
Telewizja Polska, poproszona o komentarz, ograniczyła się do krótkiego oświadczenia. Dział komunikacji korporacyjnej podkreślił, że:
Nieobecność pełnomocnika czy strony na rozprawie apelacyjnej nie stanowi przeszkody w rozpoznaniu apelacji – tak też stało się w tej sprawie.
Czy będą kolejne pozwy?
Monika Borkowska nie wyklucza, że jej wygrana przed sądem pracy może zachęcić innych byłych pracowników TVP do walki o swoje prawa.
Słyszałam o kilku osobach, które walczą bądź zamierzają walczyć w sądzie pracy. Każda sprawa jest indywidualna, bo warunki podpisanych porozumień były zapewne inne – zaznaczyła.
Borkowska była związana z centralą TVP od czerwca 2023 roku. Przygotowywała materiały do głównego wydania „Wiadomości” i prowadziła programy publicystyczne w TVP Info. W kwietniu 2024 roku rozstała się z publicznym nadawcą i dołączyła do Republiki.
Co dalej?
Dziennikarka zapowiedziała, że jej prawnicy analizują, czy wyrok sądu nie daje podstaw do podważenia całego procesu rozstania z TVP. Zwróciła uwagę, że na ostatnią rozprawę Telewizja Polska nie wysłała żadnego pełnomocnika, mimo że to ona złożyła apelację. Według Borkowskiej mogło to być celowe działanie mające na celu przeciągnięcie postępowania.

