Chajzer o więziennym reżimie: „Zastanawiałem się, czy dam radę psychicznie”

Już w grudniu na Canal+ rusza program, który może wstrząsnąć widzami. Zygmunt Chajzer, jeden z uczestników „Eksperymentu: odsiadka”, opowiedział Plejadzie o kulisach udziału w projekcie, który na kilka dni zamknął go za kratami. Jak sam przyznaje, nie było łatwo – zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Zygmunt Chajzer w programie „Eksperyment: odsiadka”, fot. Piętka Mieszko

Zygmunt Chajzer w programie „Eksperyment: odsiadka”

Na początku grudnia na platformie Canal+ zadebiutuje „Eksperyment: odsiadka”. Siedmiu znanych mężczyzn: Mini Majk, Gimpber, Stifler, Jasper, Jakub Rzeźniczak, Michał Koterski oraz Zygmunt Chajzer, na kilka dni trafiło do cel w zakładzie karnym w Bartoszycach. Produkcja zapowiadała surowy reżim więzienny i – jak się okazuje – nie były to puste słowa.

Decyzja podjęta po długich rozmowach

Zygmunt Chajzer nie ukrywa, że zanim przyjął zaproszenie do programu, długo się zastanawiał. 
Niewątpliwie dosyć długo trwała analiza, czy dam radę wziąć udział. Rozmawiałem z rodziną na ten temat. Doszliśmy do wniosku, że jest to trudne, ale ciekawe doświadczenie, a ponieważ z niejednego pieca chleb jadłem, więc postanowiłem sprawdzić, jak sobie dam radę w takich ekstremalnych warunkach - wyznał w rozmowie z Plejadą.

Prezenter przyznaje, że miał wątpliwości, czy wytrzyma psychicznie i fizycznie:

Naprawdę zastanawiałem się, czy po prostu fizycznie i psychicznie dam radę, ale doszedłem do wniosku: „Okej, to jest jakieś nowe doświadczenie, ciekawe, trudne, ale warto spróbować”. Podjąłem decyzję na tak. 

Więzienny reżim bez taryfy ulgowej

Pobyt w zakładzie karnym trwał kilka dni, ale – jak podkreśla Chajzer – nie było taryfy ulgowej. -Były przeszukania, spacerniak, posiłki - takie, jakie wydaje się w więzieniu. To był pełny reżim więzienny. Prośby współwięźniów o to, żeby coś przeszmuglować lub coś schować – relacjonuje.

Byli autentyczni strażnicy. To miejsce wcześniej zostało zamknięte, ale oni tam pracowali i dokładnie znali to więzienie. Tam nikt właściwie niczego nie udawał. To było odtworzenie takiej sytuacji więziennej jeden do jednego, bez żadnej fuchy. To było naprawdę mocne przeżycie - podkreśla.

Wyjście na wolność – ulga i refleksja

Chajzer przyznaje, że wyjście zza krat było dla niego ogromną ulgą. - Gdy wychodziłem z więzienia, nagle ten świat wydał mi się taki piękny, kolorowy, wolny. Wychodziłem z miejsca, do którego z całą pewnością nie chciałbym nigdy trafić. Myślę, że podobne odczucia mają ci, którzy kończą odsiadywanie swoich wyroków. Wychodzą z poczuciem tego, że świat dookoła jest piękny i nigdy więcej nie wrócą do tego miejsca. Zresztą mój współwięzień, z którym dzieliłem celę, powiedział mi, że nigdy więcej nie chciałby trafić do tego miejsca i zrobi wszystko, co możliwe, żeby tak się nie stało – opowiada.

Ograniczony kontakt i wsparcie dla młodszych uczestników

Podczas pobytu kontakt między uczestnikami był mocno ograniczony. Chajzer wspomina szczególnie Jaspera, dla którego więzienna rzeczywistość była szokiem. - Nie, właściwie w ogóle się nie kontaktowaliśmy. Przejściowo mijaliśmy się z Jasperem w momencie, kiedy ja kończyłem, nazwijmy to, swoją odsiadkę, więc była chwila na wymianę doświadczeń, trochę podtrzymania go na duchu, bo Jasper był dość mocno zdesperowany. W pierwszych momentach wiedziałem, że jest Misiek Koterski, bo słyszałem jego głos - tłumaczy.

Trochę więcej miałem kontaktu z Jasperem. Bardzo młody chłopak. On trafił do tego miejsca i naprawdę był przerażony. Na początku trochę potrzebował chyba takiego wsparcia, bo sam nie wiedział czego się spodziewać. On nie oczekiwał, że to będzie aż tak mocne, głębokie przeżycie - dodaje.

Czytaj dalej: