Tragiczna wiadomość z Florydy
Poorstacy, a właściwie Carlito Milforta, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów młodego pokolenia na amerykańskiej scenie muzycznej. Jego twórczość, będąca mieszanką emo rapu i punk rocka, przyciągała tłumy fanów i zdobywała uznanie krytyków. Współpracował z takimi gwiazdami jak Travis Barker – perkusistą zespołu Blink-182 oraz prywatnie mężem Kourtney Kardashian, a także z Olim Sykesem, liderem grupy Bring Me the Horizon. Brał udział w tworzeniu nominowanej do nagrody Grammy ścieżki dźwiękowej do filmu „Bill & Ted Face the Music”.
Ostatnie dni i nagła śmierć. Poorstacy nie żyje
Według informacji przekazanych przez portal TMZ, Poorstacy trafił do szpitala w sobotę, 29 listopada, po nagłym pogorszeniu się stanu zdrowia. Przez dziesięć dni przebywał w hotelu w Boca Raton na Florydzie, gdzie był zameldowany z kobietą i dzieckiem. To właśnie tam wezwano ratowników. Biuro koronera hrabstwa Palm Beach potwierdziło, że po przewiezieniu do szpitala artysta zmarł. Oficjalną przyczyną śmierci był „wypadek”. Policja wszczęła dochodzenie w tej sprawie, jednak nie podano żadnych dodatkowych szczegółów.
„Spoczywaj w pokoju. Nigdy nie zostaniesz zapomniany” - napisał Travis Barker, publikując na InstaStories wspólnie stworzoną z Poorstacym piosenkę „Choose Life”.
Legenda, która odeszła zbyt wcześnie
Śmierć Poorstacy’ego to ogromna strata dla świata muzyki. Artysta, który inspirował młode pokolenia i odważnie łączył różne gatunki muzyczne, pozostanie na zawsze w pamięci fanów. Jego twórczość i przesłanie będą żyły dalej w sercach tych, którzy go słuchali i podziwiali.

