Ceny na jarmarkach przerażają?
Jarmarki bożonarodzeniowe ponownie zagościły w dużych polskich miastach. Tematyczne stoiska znajdziemy chociażby w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Katowicach czy Gdańsku. Sprzedawcy oferują rozmaite rzeczy: od ozdób, przez odzież, słodycze, gorące posiłki czy napoje. I choć wiele osób odwiedza jarmarki dla nastroju, co roku w sieci pojawia się wiele słów krytyki – głównie przez coraz wyższe ceny.
W Warszawie za zimową herbatę lub grzańca trzeba zapłacić między 20 a 25 złotych. Dużym echem odbiła się oferta sernika baskijskiego za 119 złotych. Z kolei w Krakowie za 8 pierogów liczą sobie 45 zł. Porcja bigosu – 40 zł. Szaszłyk to wydatek rzędu 85 zł.
Jak polskie miasta wypadają na tle Europy?
W Polsce drożej niż w Niemczech i Austrii?
Czy jarmarkowa drożyzna to cecha ogółu, a może tyczy się ona jedynie polskich miast? Warto przyjrzeć się cenom, jakie za te same produkty musimy zapłacić w Europie. Przykładowo w Wiedniu kubek grzanego wina kosztuje około 5 euro (21,10 zł). Za słynne kiełbaski w bułce na jarmarku w Berlinie zapłacimy 5 euro, za frytki o 1 euro więcej.
Z kolei w Pradze koszt porcji pieczonych kasztanów zapłacimy 25 zł, za kiełbasę w bagietce około 30 zł, a za grzane wino 18 zł.
Można zauważyć, że niektóre produkty mają ceny bardzo konkurencyjne. Trzeba jednak wziąć pod uwagę kwestię zarobków i waluty w danym kraju, które są inaczej postrzegane przez obywateli.

