Jaki jest Krzysztof Ibisz? Ewa Wachowicz odpowiada
Ewa Wachowicz i Krzysztof Ibisz od kilku miesięcy razem prowadzą „Halo, tu Polsat”. W rozmowie z Plejadą gospodyni porannego pasma opowiedziała, jaką ma relację ze swoim programowym partnerem.
My się z Krzysiem po prostu bardzo lubimy. Myślę, że to też przechodzi przez ekran programu „Halo, tu Polsat”.
Wachowicz nie ukrywa, że poranki na planie „Halo tu Polsat” zaczynają się od pozytywnego „doładowania” ze strony współprowadzącego. Jak podkreśla, Krzysztof Ibisz nie tylko profesjonalnie prowadzi program, ale też dba o atmosferę za kulisami, kierując w stronę współpracowników miłe słowa. To ma realny wpływ na jej nastrój przed wejściem na antenę.
Bardzo lubimy też czas, kiedy jesteśmy w garderobie, kiedy dzielimy sobie teksty, kiedy po prostu sprawiamy sobie komplementy, a Krzysiu jest osobą, która od rana wprawia mnie w dobry humor, zawsze wymyśli jakiś fajny komplement.
Okazuje się, że Krzysztof Ibisz nie przyjeżdża do pracy sam. Towarzyszy mu jego pies Nicpoń. Czworonożny towarzysz prezentera stał się nieformalną „maskotką” programu, a jego obecność w garderobie skutecznie rozładowuje napięcie przed nagraniami.
Jeżeli nawet on już tego komplementu nie powie, to on przyjeżdża na plan ze swoim psem Nicponiem. Nicpoń, jak wpada do naszej garderoby, to nie sposób już nie mieć dobrego humoru – opowiada Wachowicz.
Jak Wachowicz łączy pracę w Warszawie z mieszkaniem w Krakowie?
Ewa Wachowicz na co dzień mieszka w Krakowie. We wspomnianej rozmowie opowiedziała, jak udaje jej się to łączyć z pracą w Warszawie. Stara się ograniczać liczbę wyjazdów do minimum i korzysta z pociągów. Podróż do stolicy traktuje jak czas tylko dla siebie – na nadrobienie lektur, przegląd prasy i regenerację przed intensywnym dniem na planie.
Nie ukrywam, że staram się, jak najmniej dojeżdżać do Warszawy, przede wszystkim dojeżdżam na program „Halo tu Polsat”. Korzystam przede wszystkim z pociągu, bo mogę zrobić prasówkę, mogę przeczytać książkę, mogę nawet sobie odpocząć i zrobić króciutką medytację, czy nawet się zdrzemnąć.
Zanim jednak wsiądzie do pociągu, prowadząca ma swój stały, krakowski rytuał. Zaczyna od wizyty w swojej restauracji. - Najczęściej jest tak, że przyjeżdżam do mojej restauracji, do Zalipianek, tam sobie coś fajnego jem przed podróżą, na piechotę idę na dworzec, bo to już jest taki niedaleki dystans, więc też przyjemnie spotkać się z przyjaciółmi – tłumaczy. Dopiero po takim „ładowaniu baterii” rusza do Warszawy, by wejść na plan w dobrym nastroju. Resztą zajmują się już Krzysztof Ibisz i jego niezawodny Nicpoń.

