W ubiegłym tygodniu ratownicy TOPR-u nie mieli chwili wytchnienia. Kilkukrotnie musieli sprowadzać turystów, którzy nie potrafili sami zejść z gór. Sporo pracy mieli także dyżurujący w stacjach narciarskich. Według informacji zamieszczonych w Kronice Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego każdego feryjnego dnia dochodzi tam do 30-40 wypadków. „W górach lepiej nie słuchać wieszcza i mierzyć zamiary na siły, a przede wszystkim na umiejętności” – apelują TOPR-owcy z przymrużeniem oka.
Jedna z opisanych w najświeższej kronice sytuacji zwraca szczególną uwagę. To historia turystki, która w kozaczkach weszła pod Rysy, jednak nie potrafiła sama wrócić. Po zmroku interweniowali ratownicy. „Po godzinie 17.00 z Czarnego Stawu do Morskiego Oka sprowadzono turystkę, która w miejskich kozaczkach dotarła nad Staw, ale w takim obuwiu nie potrafiła bezpiecznie zejść” – pisze Adam Marasek w Kronice Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Panie spacerujące w obuwiu na obcasie w polskich górach to niestety dość częste zjawisko. Co jakiś czas czytamy o podobnych historiach, czasem udokumentowanych również na zdjęciach. Tak było w ubiegłym sezonie:
#Pol #KasprowyWierch Foto dnia!
— TATRY.pl (@TATRY_pl) November 30, 2016
UWAGA!!!... Spacerek.... NO i JAK!!!
Fot. J. Polakiewicz pic.twitter.com/wfkOT1W9N4